Stanisław LEM – powrót do SOLARIS [#097]

solaris-wlSolaris, wydana po raz pierwszy w to 1961 roku, to mocna, czysta, pełna powietrza i przestrzeni estetyczna a jednocześnie stawiająca ważne pytania proza. Wbrew moim lękom, powieść fantastyczno-naukowa sprzed pół wieku okazała się wciąż doskonale przyswajalna i w żaden sposób tego wieku po niej nie widać. Nawet używany tak chętnie przez autora ‚tusz’, który kiedyś mnie dziwił jakoś nie razi. Jest tu trochę scenografii, która dziś jest retro, choćby magnetofony szpulowe, starożytne lampowe komputery i ich białe papierowe taśmy perforowane z programami, ale to jest retro rozczulające, nostalgiczne i w żaden sposób nie wpływające odbiór powieści ani na jej na przekaz intelektualny i filozoficzny.

Solaris zresztą z uwagi na swoją uniwersalną dotykającą sedna bycia człowiekiem tematykę, swój emocjonalny ładunek, to książka najlepiej przyjęta przez tzw. mainstream, zdobywająca także dziś nowe tereny i nowych czytelników. Zresztą nie tylko czytelników, zdobywająca choćby nowych widzów w swoich wersjach scenicznych. Nie żartuję, choć hardkorowi fani SF się mogą żachnąć. Przedstawienia teatralne? Jak najbardziej, Solaris przełożono na język teatru i właściwie to nawet po pierwszym szoku staje się całkiem zrozumiałem, tocząca się w małym zamkniętym obszarze stacji kosmicznej krążącej nad obcą planetą, dotykająca problemów ludzkich wspomnień, emocji, miłości i winy, aż się przecież prosi o taką adaptację. Nie jest to jednak jedyna interpretacja powieści, Solaris to także mrożący krew w żyłach horror SF i ja na taką właśnie ekranizację nieustannie czekam. Ekranizację w stylu pierwszego Obcego nakręconego przed Ridleya Scotta, z podobną atmosferą grozy, osaczenia i tajemnicy…

Jest to zarówno twarda powieść naukowo-fantastyczna, można ją czytać wyłącznie w tej ‚warstwie’, czerpiąc z niej wiele przyjemności, jak i powieść psychologiczna, rozprawa filozoficzna a nawet religijna, traktująca o ludzkich snach, marzeniach i koszmarach a także tym co się dzieje gdy są spełniane. Jest to także doskonała rozprawa, aczkolwiek z tej strony skrajnie pesymistyczna, o szansach porozumienia się inteligentnego życia we wszechświecie. O niezwykłej różnorodności intekigentnego życia na jakie może natknąć się w nim ludzkość… W Lemowym Solaris ludzkość odkrywa planetę z dwoma słońcami, zasiedloną przez… No właśnie przez co? Tu już pojawia się wśród naukowców w Solaris podział. Przez jeden wielki organizm obejmujący całą planetę? Przez inteligenty ocean? W związku z jego właściwościami i zachowaniem, budowanymi przezeń konstrukcjami, zostaje on zakwalifikowany jako organizm typu ‚metamorph’ i na tym kończy się właściwie wiedza o nim. Sprawy ruszają do przdu po wypadku i zaginięciu pilota nad oceanem… Po przesłuchaniach ocalonego rozbitka okazuje się, ze ocean solaris potrafi tez dostać do pamięci latających nad nim ludzi a następnie odtworzyć w swojej galaretowanej pianie obrazy tego, to co w niej zobaczy i wyciągnie… I tak mamy w opowieści rozbitka obraz rodem z horroru, wielkiego, zbudowanego z twardniejącej piany i galarety ziemskiego dziecka, parku czy małego, zbudowanego z twardniejącej piany miasteczka w którym żył w dzieciństwie… Sam pomysł tzw. Star Child, sławnego wielkiego niemowlaka na końcu Odysei Kosmicznej’ Kubricka, pojawia się u Lema dobrych kilka lat wcześniej! :-)

Wszelkie próby kontaktu kończą się negatywnie. O ile organizm na początku reaguje na sondy wysyłane w jego kierunku, po pewnym czasie je już kompletnie ignoruje, podobnie jak sygnały i wzory matematyczne którym ludzkość go bombarduje w nadziei na reakcję… Więcej wiedzy przynosi wypadek pilota nad nim, który po akcji ratunkowej i powrocie na orbitę przerażony opowiada, że natknął sie po wylądowaniu na kopie ziemskich drzew, parku, ziemskich zwierząt, ciosane z grubsza z piany… Tajemnica jest tym większa, gdy okazuje się że organizm wpływa na ruch planety wokół słońc, wyrównując orbitę planetarną. Wśród naukowców rozpoczyna się wrzenie, ludzkość postanawia zbadać tą tajemnicę…

lem_pirx_by_kareliasNad planetą zaczyna działać orbitalna stacja badawcza, z której kilkuosobową załogą w pewnym momencie urywa się kontakt… Na stację wysłany zostaje nasz powieściowy bohater, psycholog, który ma zbadać sytuację. I tak właśnie rozpoczyna się Solaris… Po wylądowaniu widzimy wraz z nim zdemolowaną stację orbitalną, w stanie katastroficznym, jak po huraganie. Wszędzie walają się rzeczy, wydruki taśmy perforowane, sprzęt laboratoryjny… załoga albo nie żyje, albo przerażona zamknęła się od środka w swoim laboratorium… Czytając Solaris któryś już raz, po wieloletniej przerwie złapałem się na myśli że to nie tylko idealny materiał na filmowy horror sf w stylu pierwszej części Alien, ale także doskonałą oldschool’ową przygodówkę na IBM PC, choćby taką jak THE DIG Lucasarts, także traktująca o tematyce kosmicznej i dziejąca się w podobnej scenorgafii :)

Bardzo podobał mi się sposób odtwarzania tworów które ocean potrafi budować. To jest akurat coś co tak bardzo podobało mi się w Edenie, sposób opisu nieznanej dziwacznie dla ludzkiego oka zbudowanego otoczenia. Jako że cytując Lema ‚żadne terminy nie oddają tego co sie dzieje na solaris’ czytelnik dostaje, przeze mnie tak lubiane, lemowe neologizmy jako opis galaretowatych i pianowych tworów inteligentnego oceanu – górodrzewy, długonie, grzybiska, momidy, symeriady, asymetriady, pacieżowce i chyrze, jak lem pisze ‚brzmia szalenie sztucznie, dają jednak jakieś wyobrażenie o Solaris’. Ocean tworzy formy przekraczające rozmiarami wielki kanion kolorado, potem je kruszy, i tworzy nowe od początku…

Nieco inny natomiast jest za to lemowski bohater. Skierowany ku wnętrzu, mający emocje, cierpiący. To zupełnie inny typ bohatera niż nieustraszony badacz rodem z Astronautów czy mojej ulubionej powieści Stanisława Lema – z Edenu. W Solaris, zamiast inżyniera czy matematyka – jest nim psycholog. Także na stacji nie mamy do czynienia z nieustraszonymi zdobywcami kosmosu jak choćby w Astronautach, Edenie czy Niezwyciężonym… Bohaterowie Solaris są oczywiście naukowcami, jak i w innych powieściach mistrza, ale też czują, kochają, tęsknią i cierpią… To ciekawa odmiana.

Zadumałem się pod koniec lektury, że fantastka Stanisłąwa Lema z dzisiejszej perspektywy jest aż nazbyt optymistyczna. Ludzie, racjonalni , wyruszyli w kosmos, zamiast oddawać się kolejnym wojnom na Ziemi. Książka odpowiadająca w dużej mierze na pytanie o możliwość porozumienia pomiędzy dwoma, skrajnie rożnymi rodzajami inteligencji, głos Lema w tym temacie jest niestety jak widać pesymistyczny… Czekam cały czas na ekranizacje filmową, która odda wielkość, nastrój, atmosferę i ducha tej powieści a tymczasem dopisuję do short list’y książek na jesień Niezwyciężonego, mam nadzieję wrócić też do Obłoku Magellana i Astronautów, czytałem te książki po latach przerwy ok rok temu, popełniłem nawet na ich temat wpisy na przeczytane.org, ale dochodze do wniosku że znów chętnie bym po nie sięgnał.

Akira/PLS

greetings fly to: Jasper/Substance. Leto, Foxbat, Zenial, Unreal, Key G, Technomancer, Sketch, Camel, Pirx, Falcon, Teddyboar, Lenin/Freezers, Astra i Heya/Adrar Design.

About Akira

psycholog społeczny. prywatnie nienasycony pożeracz książek, miłośnik starych komputerów, demosceny, rocka i lat 80" w filmie i muzyce.