Marek Huberath – Balsam Długiego Pożegnania, Wrócieeś Snoeeg… [#0103]

huberath-balsamZbiór najważniejszych krótkich tekstów krakowskiego fizyka i pracownika Marka Huberatha nie jest czyms co można pominąć przy jesiennych lektórach i powrotach do czytanych już pozycji. Po raz pierwszy wydana w 2006 roku przez Wydawnictwo Literackie z Krakowa, zawiera w sobie najważniejsze krótsze teksty autora rozpoczynając od legendarnego ‚Wrócieeeś Snoogg wiedziaaam…’, nie mniej ważne jest wczesne, bo pochodzące z 1987 roku opowiadanie ‚Absolutny powiernik Alfreda Dyjaka’, dotykające hipotezy symulacji i stwórcy ludzkości, ciężką emocjonalnie, przerażającą i jakże ważną ‚Karę Większą’, proroczą w swojej wymowie minipowieść ‚Ostatni, którzy wyszli z Raju’… Ja swoja przygodę od prozy Marka Huberatha zacząłem nieco później niż pierwsze, mityczne dziś opowiadanie, bo od Gniazda Światów na przełomie lat 80 i 90, które dało odczuć że nie jest to zwykły autor i zwykła proza, siła emocjonalna gniazda Światów sprawiła że wracałem do tej powieści kilkukrotnie. Równie mocno szokowały późniejsze powieści autora – ‚Vatran Auraio’ jak i ‚Miasto Pod Skałą’ oraz ‚Portal Zdobiony Posągami’, podczas których autor przerastał całą etykietkę fantastyka socjologiczna i podobnie jak Jacek Dukaj stawał się jednym z najważniejszych współczesnych pisarzy polskich.

W tomie znajdziemy także te najwcześniejsze utwory autora, pochodzące z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, wszystkie je łączy jednak wspólny mianownik – wrażliwość autora na cierpienie i jego poszukiwania odpowiedzi na podstawowe dla ludzkości pytania o jej początek, cel istnienia, dobro i zło a także to co spotyka nas po śmierci… W tomie mamy szeroki przekrój tekstów, od głęboko filozoficznych i poszukiwań religijnych po prawie ze klasyczną fantastykę (utwór Ostatni Którzy Wyszli z Raju) ale także dotykająca osoby i pytania o Stwórce, tutaj z idea ze wszyscy żyjemy w jego świadomości, nawiązująca do mitów początków ludzkości i szybko zmierzająca w stronę dystopii politycznej, celnie punktującej neototalitaryzm jaki powstaje na naszych oczach, społeczeństwo zakneblowane i pozbawione wolności wypowiedzi przeróżnymi absurdami jak choćby sławna ‚mowa nienawiści’ i ‚poprawność polityczna’ ukrywającą za tymi hasłami orwellowskie zniewolenie, brak wolności wypowiedzi i cenzurę, ‚zastraszone, kontrolowane, podsłuchiwane i obserwowane na każdym kroku.

Huberath łączący tematy filozoficzne, metafizyczne, religijne, wykroczył daleko poza fantastykę, przerósł ją i stałsię jednym z najważniejszych współczesnych polskich autorów. Oczywiście skrzętnie ignorowanym przez tzw. mass media i ‚rozdzielaczy’ nagród, naraziwszy się odrzuceniem narzucanego ‚postępowego’ materialistycznego poglądu na świat, gorzej, pisaniem opowiadań i powieści w których etyka, dobro i zło, śmierć, problem kary i pokuty są tematami, wokół których skupia się całość utworu. To nie jest fantastyka, a przynajmniej nie zwyczajna, nie ta definiowana jako nieco jarmarczna i rozrywkowa lekka literatura, pełna obcych i walk na lasery. Huberath wyrósł ponad nią już w swoich pierwszych tekstach. Nic takiego tu nie znajdziecie. Tak jak w prozie Julio Cortazara i Jorge Luisa Borgesa, u których świat realny miesza się ze światem magicznym, tak i w prozie Marka Huberatha realność jest cienka i dość umowna, za nią zaś czają sie koszmary i rzeczy ponadnaturalne. Fantastyczna scenografia, czy elementy jakie występują w niektórych opowiadaniach, służą za pretekst postawienia ważnych filozoficznie pytań, nie są celem samym w sobie. Inna część tekstów ma wymowę filozoficzną a także społeczną (opowiadanie Trzy kobiety Dona, będąc pesymistycznym głosem w dyskusji dokąd zmierza tak dezorganizowane i demoralizowane społeczeństwo i jaki jest tego końcowy efekt. Koniec Trzech Kobiet Dona jest celna i bezlitosną w swojej bezpośredniości odpowiedzią. To zresztą nie wszystko, bo w pochodzącym z 1987 roku, w opowiadaniu o Alfredzie Dyjaku mamy przedstawioną przez autora jego wersję Hipotezy Symulacji, oficjalnie sformułowanej dopiero w 2003 roku :-))) Opowiadanie pojawiło się także dobrych kila lat wcześniej przed głośnym ‚Miastem Permutacji’ Grega Egana, uznawanego za jedno z pierwszych dzieł literackich dotyczących tak głośnej w ostatnich latach ‚simulation theory’.

Etyka, filozofia, dobro i zło, religia, raj i piekło, świat i miejsce człowieka w nim, to tematy które Huberath analizuje i porusza najczęściej. Znajdziemy antologii kilka bardzo ważnych krótszych tekstów i minipowieść. Zacznę od tych krótszych, ale zdecydowanie bardzo ciężkich gatunkowo tekstów. Pierwsze opowiadanie, sławne, pochodzące z połowy lat osiemdziesiątych ‚Wrócieeś Sneogg, wiedzaaam…’ stało się niestety aktualniejsze niż w 1984 roku gdy opublikowała je Fantastyka i osoba autora znalazła sie na ustach polskich fanów fantastyki. Nawet w tym klasycznym scenografią fantastyki naukowej świecie, zrujnowanym, pełnym twardego zabójczego promieniowania, głodu i chorób, w którym resztki ludzkości bytują głęboko pod ziemią by dawka promieniowania była jak najmniejsza zaś dzieci, jeśli w ogóle się rodzą to rodzą się uszkodzone i genetycznie zmienione, ciężar położony jest na dobro i zło, a nie fantastyczną akcję, choć uczciwie trzeba przyznać że i tej w tym kultowym już tekście nie brakuje.

Snoeeeggg… to świat po wojnie atomowej. Resztki ludzkości żyją w bunkrach pod ziemia, rodzą się prawie sami zmutowani, wszystkich się trzyma i hoduje, cześć zostaje awansowana na obywateli, co zależy od decyzji pojedynczego człowieka, a cześć żywych i rozumiejących ludzi zostaje przeznaczona na ‚do skasowania’. Pobiera się oczy, wyjmuje organy, zaszywa, leczy i czekają na następne rozbierające ich krok po kroku niczym samochód przeznaczony na złom, zamówienia… Kompletnie zdegenerowany etycznie swat, jakiego powstawanie obserwujemy na własne oczy. Świat w którym człowiek jest tylko kawałkiem mięsa i zyskiem dla firmy medycznej. Każdemu z pacjentów przyznaje się punty i one decydują czy ktoś awansuje na człowieka czy zostanie on przeznaczony na na tzw. rozbiórkę, dla tych którzy mają pieniądze by kupić sobie ręce, nową wątrobę, płuca czy nerki. W pełni świadomi swojego losu wybrakowani ludzie, oczekują w strachu czy wózek na oddział chirurgiczny i transplantacyjny weźmie właśnie ich do końcowej rozbiórki… Świat niestety dogonił już ten poziom zbydlęcenia, przemysł farmaceutyczny i co lepsze kosmetyczny wykorzystuje ‚pozostałości’ aborcji dzieci. Pomyśleć ze w latach 80″ była to jeszcze fantastyka, tak błyskawicznie, raptem w trzy dekady osunęła się w kompletną degenerację zachodnia cywiliacja. To budzące grozę opowiadanie zdefiniowało tez moją percepcję twórczości Marka Huberatha. Prozy pełnej pytań i niepoprawnych politycznie podsumowań świata w jakim przyszło nam egzystować. Dotykajacej sensu bycia człowiekiem, pytaniem o masz początek , miłość i przyjaźń.

Gigantyczne wrażenie zrobił na mnie duży, ponad osiemdziesięcio-stronicowy tekst o tytule ‚Kara Większa’, dotyczaczy m in. problematyki kary i pokuty. Piekło w wizji autora przedstawione jest jako sale ubeckich czy nazistowskich tortów, z całą ta zawartością, świeceniem lampą w oczy, przerywaniem snu, głodem, niepewnością, polewaniem kwasami, benzyna, przypalaniem genitaliów i poziom wyżej, czyściec, przedstawiany przez oficerów jako niebo, w postaci obozu koncentracyjnego, gdzie na chwile dla odsapnięcia i próby posyłani są więźniowie. Noszą oni klasyczne pasiaki, tyle że z pentagramem, co chwila przychodzą transporty z nieżyjącymi a także kubły z Nienarodzonymi, które szukają w nim swoich rodziców ,a raczej tych, którzy nie chcieli zostać ich rodzicami… Na trop czym tak naprawdę jest obóz koncentracyjny jak i więzienie z przesłuchaniami naprowadzają… imiona oficerów, przypominające nieco Mistrza i Małgorzatę ;) Smacznym rodzynkiem w Karze… są także sceny gdy nasz bohater pomaga odrabiać zadania domowe prowadzącemu go diabł…. oficerowi, mordując się z jego gryzmoleniem, wywalanym z natężenia umysłowego językiem i atakami szału gdy czegoś nie rozumie z zadanych mu do nauczenia się tematów ;-)

Ostatni Którzy wyszli z Raju, to minipowieść łącząca wątki fantastyczne z biblijnymi, z Edenem i wygnaniem z niego… z orwellowską antyutopią celnie wskazująca w jakim miejscu ‚rozwoju’ cywilizacji jesteśmy. Totalitarny pogrążony w kryzysie świat, jaki widzimy na naszych oczach. Tutaj mamy to co jest na zachodzie. Zakaz ‚propagandy religianckiej’, pod którego pozorem niszczy się w społeczeństwie oznaki wszelkiej duchowości. Świat w którym za pokazanie krzyżyka wylatuje sie z pracy, instytucji religijnych nie może być w książkach telefonicznych, nie można wymawiać ich nazw na głos, za publiczne pokazanie symboli religijnych trafia się na listę podejrzanych i staje celem państwowych prześladowań… Perypetie zakochanych bohaterów, którzy chcą wziąść ślub z udziałem duchownego, w efekcie czego zostają uznani za element niebezpieczny, podejrzany, tracą pracę, mieszkanie i zmuszeni są do emigracji, nie są dalekie od tego co widzimy krajach zachodnich – burzenia kościołów, kneblowania głosu osób religijnych, spychania ich na margines życia publicznego by nie wadziły przyjętej z góry szaleńczej ideologicznie jednomyślności, zdejmowania figur i usuwania wszelkich śladów zwalczanego ze wszelkich sił chrześcijaństwa. To genialny proroczy utwór, napisany w latach, kiedy ledwo było to widać, bo już w 1993 roku, okazał się po dwóch dekadach genialnie trafny. Przejmująco zanalizowane szaleństwo nienawiści do duchowości człowieka i uniwersalnych niezależnych od władzy wartości ludzkich, godności czy wolności. Czy tak daleko od tej wizji szaleństwa są kraje w których skrytykowanie ideologicznych pomysłów władzy kończy się utratą wszystkiego? Pracy, wolności – wiezienie za tzw. ‚mowę nienawiści’ do której zaliczyć można wszystko i jako kara ostateczną, oczywista utratą dzieci, które ofierze totalitarnej ideologii odbiera państwo przekazując je bardziej spolegliwym jednostkom? Toż to jest żywcem sytuacja z ‚Ostatnich którzy wyszli z raju’ właśnie, i innych opowiadań Marka Huberatha.

Spokojniejsze w wymowie, bardziej filozoficzne i metafizyczne są dwa ostatnie teksty z tomu – ‚Trzeba przejśc groblą’ i ‚Balsam długiego pożegnania’. Oba dotyczą tematyki ostatecznej, śmierci, pierwsze zresztą w zaskakujący sposób, Borgesowski wręcz, gdzie bohater, którego losy śledzimy okazuje się nic żyć zaś jego rodzic, którego śmierć obserwuje i któremu pomaga przejść na drugą stronę, wraca po zmarłego syna by go przeprowadzić. Jest tam w tym opowiadaniu więcej, ale by nie psóć przyjemności jego czytania nie będę więcej psuł radości poznawania Huberathowych światów.

Utwory zebrane w antologii, w swej socjologicznej warstwie niestety okazały się trafną predykcją, jeszcze raz dowodząc ziarna genialności jakie potrafi tkwić w tzw. fantastyce socjologicznej. Taki dokładnie właśnie – kontrolowany, cenzurowany, zakneblowany totalitarny świat, jaki wyziera z opowiadań Marka Huberatha na naszych oczach powstaje. Jest tu jednak coś więcej, tak jak choćby w Mistrzu i Małgorzacie’ Bułhakowa, są to utwory poruszające wieczne ludzkie tematy, miłości, cierpienia, tęsknoty, śmierci i tego co jest poza naszą egzystencją…

Najlepsze co można przeczytać z kręgu współczesnej polskiej fantastyki socjologicznej? Zdecydowanie tak. Razem z utworami Janusza Zajdla, także opowiadaniami z tomu Relacja z pierwszej ręki’. U Marka Huberatha jest jednak dużo dużo więcej niż tylko fantastyka socjologiczna, coś dzięki czemu ta proza przekracza tą wąską jednak i ciasną szufladkę a staje się czymś uniwersalnym.

ocena: nie sposób nie znać.

autor: Marek Huberath
tytuł: Balsam Długiego Pożzegnania
wyd: Wydawnictwo Literackie, Krakow
rok wydania: 2006
stron: 512
oprawa: miękka

ps. korekta się robi ;-)

About Akira

psycholog społeczny. prywatnie nienasycony pożeracz książek, miłośnik starych komputerów, demosceny, rocka i lat 80" w filmie i muzyce.