Joe Haldeman – Wieczna Wojna [#006]

00007Wieczna Wojna to wydana po raz pierwszy równo czterdzieści lat temu powieść Joe Haldemana, oficera amerykańskiej armii a przy okazji weterana z Wietnamu, uważanego przez czytelników twardej fantastyki naukowej za proroka. Powieść znana dziś raczej starszym czytelnikom fantastyki naukowej, od chwili wydania w 1974 roku stała się żelaznym kanonem militarnej SF. Książka zebrała wszystkie chyba możliwe nagrody – w 1975 roku Nebulę, w 1976 Hugo i nagrodę Locus’a a także polskiego Sfinksa. Powieść przypomniałem sobie i przeczytałem po raz kolejny sobie we wznowieniu Wydawnictwa Solaris z serii Klasyka Science Fiction, solidnej serii w której ukazały się już tak kanoniczne dla fantastyki naukowej pozycje jak ‚Władcy Marionetek” i Żołnierze Kosmosu” Heinleina, „Non Stop” Briana Aldissa czy „Wędrowiec” Fritza Leibera .

Proza Haldemana w warstwie fabularnej to dynamiczna, sprawnie napisana militarna powieść nurtu tzw. hard SF. Pełna energii, szybkiej akcji i błyskotliwych dialogów, traktująca o konflikcie ziemskiej cywilizacji z napotkaną rasą obcych.

Służba w siłach amerykańskiej armii przełożyła się na niezwykle celny i bezlitosny sposób przedstawienia w powieści zarówno żołnierskiego szkolenia jak i militarnego konfliktu. Do rozszyfrowania całej pierwszej części powieści kluczem jest właśnie służba wojskowa pisarza. W części poświęconej szkoleniu i walce Haldeman opisuje w dużej mierze własne przeżycia z wojny ubrane i przepuszczone przez fantastyczno-naukową scenografię. Na trop naprowadza nas także samo nazwisko Mandella – to przecież wręcz anagram nazwiska autora Haldeman. Bohaterem książki jest szeregowiec, przynajmniej na początku, Mandela. Poznajemy go jako odbywające okrutne szkolenie na Charonie, podczas którego jak najbardziej planowo ginie duża cześć powołanych żołnierzy, a prowadzący ich oficerowie dziwią się że tak mało. Rekruci poddawani są morderczemu szkoleniu, ale także praniu mózgu i warunkowaniu hipnotycznemu, przez to zatracają w walce ludzkie cechy, stając się tak wymarzonym przez wszelkie armie żołnierzem idealnym, pozbawionym najmniejszych wyrzutów sumienia czy emocji. Przy pierwszym spotkaniu z wrogiem, misja polegająca na zdobyciu jeńca przeradza się w pełnowymiarową masakrę. Sceny treningów i walk przypominają inną klasykę i legendę militarnego science-fiction: ‚Żołnierzy Kosmosu’ Roberta Heinleina, który podobnie jak Haldeman pod płaszczykiem fantastyki naukowej przekazuje bardzo wiele gorzkiej prawdy o nas samych i ziemskiej cywilizacji.

Druga warstwa powieści, społeczna i socjologiczna jest jeszcze bardziej celna i wręcz profetyczna. Po zakończeniu służby Mandela wraca do społeczeństwa na Ziemi, tyle że w wyniku różnic w czasie spowodowanych przez skoki kolapsarowe, radykalnie się ono przez te dziesiątki lat zmieniło. By ograniczyć populację i przeprowadzić depopulację planety rządy i mass-media wspierały ze wszystkich sił homoseksualizm a zwalczały heteroseksualizm. Aktualnie więc panującą religią na ziemi jest więc homoseksualizm, wychwalany przez media i rządy za nowoczesność i postępowość. Teraz to łatwo powiedzieć i przewidzieć obserwując odbywający się jawnie na naszych oczach ten wymuszony i sterowany proces społecznej zmiany, ale w powieści ‚Wieczna Wojna’ to samo zostało napisane na początku lat 70-tych.

Ta cześć powieści jest tożsama w wymowie z dziełem Stanisława Lema „Powrót z Gwiazd”. Lemowskie są w niej problemy komunikacji między kulturami i cywlizacjami, pomyłki w tłumaczeniach pomiędzy dwoma rasami i jakie zagrożenia z tego wynikają.

W warstwie społecznej i filozoficznej ‚Wieczna Wojna’, po powrocie Mandelli na Ziemię, zamienia się w Orwellowską wręcz antyutopię. Dotyka wciąż a może nawet jeszcze bardziej niż w momencie pisania aktualnych problemów kontroli, władzy i manipulacji, choćby poprzez promowanie jednych wyznań seksualnych (promowana przez media homoseksualna orientacja i heteroseksualna zawstydzona własnym wstecznictwem mniejszość? A tak!:D) wypromowana na ziemi jako podstawowa orientacja przez elity akcjami społecznymi dla zahamowania ekspansji ludzkości. Co mamy jeszcze u Haldemana? Wszechobecną propagandę, wszechobecne sojowe żarcie, koedukacyjne wojsko gdzie szeregowcy i oficerowie pieprzą się, za przeproszeniem, po kątach jak króliki. Po udanej misji wojsko rozdaje zaś rekrutom skręty w nagrodę… Młode dziewczyny wysłane są do pracy jako striptizerki w ramach przymusowych zajęć ‚względności kulturowej’. Trzeba więcej? A proszę bardzo: w świecie Mandelli istnieje 93% podatek dochodowy by nikt nie miał niczego i był w całości zależny od systemu, miejsca pracy na Ziemi rozdziela rząd i biurokracją, wszelkie pożywienie jest wypakowane soją do oporu, wszyscy chodzą uzbrojeni po zęby, a wszystkim trzęsą chuligani rodem z ‚Mechanicznej Pomarańczy. Jak zresztą wyglądać ma planeta gdzie każdego kto cokolwiek umie i wszelkie intelektualnie rozwinięte jednostki wcielano do armii i wysyłano w kosmos. Cyt. „każdy, kto wykazywał choć trochę zdolności, szedł do ONZ, najlepsi zaś, Ci wykształceni i inteligentni, byli powoływani do wojska i stawali się mięsem armatnim”. Czuje że w tym pomyśle wysyłania na rzeź a przez to pozbycie się elit intelektualnych społeczeństwa kryje się w nim jakieś drugie dno. Podobnie jak w innym celnym zdaniu i wątku z powieści, cyt. „Najistotniejsze był to, że gdyby wojnę nagle zakończono, gospodarka Ziemi załamałaby się”. Jest to zdanie przerażające, jakże pasujące także do dzisiejszych czasów i oataczającej nas rzeczywistości. Jak się zresztą pod koniec tomu okazuje, wojna wybucha w wyniku ‚pomyłki’ wojskowych, którym wojna była potrzebna. Potrzeba była także politykom, do wprowadzenia państwa totalnego w swoich krajach, pod pozorem wojny z obcymi. Po prostu pięknie.

Nie da się ukryć, że jest to wciąż, po czterdziestu latach od wydania jedna z najlepszych i najbardziej profetycznych pozycji twardej militarnej fantastyki. Wg wielu jej czytelników z uwagi na niezwykle celną socjologiczną wizję najlepszą i skłonny jestem się z tym zgodzić, dodając tu może jeszcze ‚Żołnierzy Kosmosu’ Heinleina. W warstwie fabularnej książka jest niczym filmowe Aliens II – pełna akcji, strzelanin, kosmicznych krążowników, ataków na instalacje obcych. Dziwie się że tak późno, bo dopiero teraz, kilka dekad od wydania książki zabrano się za jej ekranizacje. Wieczna Wojna aż się prosiła by przenieść ją na wielki ekran w latach 80″ w wielkich latach kina SF i stworzyć porównywalne dzieło co Terminator II czy Obcy Decydujące Starcie z 1986 r. W roli Mandeli widziałbym oczywiście Michaela Biehna z końcówki lat 80 i początków 90″, jako zaś sierżanta Coreza sierżanta marines z Obcego II. Ależ to byłby film!

akr.

Recenzowana książka:

Autor:Joe Haldeman
tytuł: Wieczna Wojna
Wydawnictwo: Solaris
ISBN: 978-83-7590-047-7
Data wydania: 2012 r.
Liczba stron: 312
Nagrody: HUGO Award | Nebula Award | SFINKS | Locus Award

About Akira

psycholog społeczny. prywatnie nienasycony pożeracz książek, miłośnik starych komputerów, demosceny, rocka i lat 80" w filmie i muzyce.