Dżinn – Graham Masterton i Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy

djinn-mastertonNapisany w 1977 roku ‚Dżinn’ należy do najbardziej przeze mnie lubianej pierwszej fali horrorów brytyjskiego pisarza. W tym okresie i zaraz po nim powstały najlepsze horrory mistrza tj. Manitou, Sfinks, Demony Normandii a zaraz po nich Wyklęty. Pełna starożytnej perskiej mitologii powieść sięga do bogatej i mało znanej czytelnikowi cywilizacji Zachodu baśni i mitologii z rejonu dzisiejszego Iranu, a dawnej Persji, znanej choćby z ‚Baśni Tysiąca i Jednej Nocy’.

Dżinn pełnymi garściami sięga także do tradycji literatury grozy jeszcze z czasów dwudziestolecia międzywojennego, do czasów w których oprócz przygód kowbojów z dzikiego zachodu czytelnicy zaczytywali się własnie w niezwykle wtedy popularnych powieściach awanturniczych, przygodowych i horrorach właśnie dziejących się w krajach starożytnej Persji i Egiptu, pełnych grozy przygodach odkrywców i awanturników atakowanych przez powstałe z sarkofagów mumię i polujące na odkrywców przeróżne egzotyczne zjawy i demony. Książka bardzo udanie wraca do tej tradycji, sięgając i czerpiąc pełną garścią po legendy i mitologii bliskiego wschodu, kontynuuje ten nurt powieści grozy, łącząc ją zgrabnie z anglosaską powieścią detektywistyczną.

Dżinn to horror wśród polskich czytelników horror znany, lubiany i bardzo popularny, tak jak samo jak niezwykle popularny wśród polskich czytelników ‚Manitou’, z którym łączy go zresztą osoba głównego bohatera. Doczekał się z tego powodu wielu wznowień, każdego jednak z tak paskudną okładką (do tego jeszcze wrócę), że zdecydowałem się dla przykładu zamieścić cover starego wydania amerykańskiego zaś na dole artykułu wydania francuskiego.

Tak jak większość fanów horroru poznałem do na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy nagle otworzyły się wszelkie tamy a literatura pulpowa zalała polskie księgarnie, stoliki i antykwariaty. Rzuciłem się jak inni na te książki i wśród nich szybko dotarłem do Dżinna wydanego w serii Amber Horror. Książka miała po tym wydaniu z uwagi na swoją dużą popularność wśród polskich fanów horroru jeszcze kilka wznowień m in przez Rebis w 2005 roku, ale że najbardziej lubię kieszonkowe wydanie Amber w tłumaczeniu Mirosława Kościuka, do niego sięgnąłem także tym razem. Mamy tu jak zwykle w przypadku krajowych wydań horrorów Mastertona, kompletnie chybioną, absurdalnie paskudną okładkę, a co najgorsze, okładkę nijak nie pasująca do treści książki. Sprawa podobna jak w Studniach Piekieł, gdzie w powieści o Cuthuhlu mamy na coverze czerwonego lekko opóźnionego wampira i lecącego gdzieś chłopca z mieczem, wszystko to bez najmniejszego połączenia z zawartością powieści. Tutaj znów – w powieści o mitologii i legendach środkowego wschodu, dżinnach i czarodziejskich dzbanach mamy… czaszkę ze szczurem na niej. Co za wyrafinowanie :-). Specjalnie wyszperałem okładkę od starego amerykańskiego wydania – jest na nim dzban ? jest. pasuje do treści? pasuje jak najbardziej. Czyli jednak można. To na szczęście jedyny element nad którym można się troszkę popastwić, bo treść jest już zacna.

Głównym bohaterem powieści jest nie kto inny, jak znany nam z pierwszej części Manitou, przypominający postać początkującego pirata z ‚Secret of the Monkey Island’ Geybrusha Treepwooda, Harry Erskine, mało udany jasnowidz z Nowego Jorku. W cała sprawę zamieszany jest także dziadek naszego bohatera, Max Greaves, znany kolekcjoner antyków z Persji i archeolog amator a także egzotyczna piękność Anna Modena, która także próbuje odnaleźć mitologiczny dzban, z zupełnie innych zresztą powodów….

Akcja powieści dzieje się w małym amerykańskim miasteczku Winter Sails. Harry Erskine dowiaduje się, że Maxa od laty gnębił starożytny artefakt przemycony z Persji kilka dekad wcześniej.. Po pogrzebie Maxa gdy wracają do starego domu widzi także ze zniknęły z niego wszelkie meble a także wszystkie portrety ze ścian, utrącone są nawet twarze na starych rzeźbionych fajkach zaś żona Maxa trzęsie się z ledwo skrywanego przerażenia. Tematem przewodnim całej fabuły są Dzbany Dzinnów, w które czarnoksiężnicy nauczyli łapać emanacje mocy, zwane dżinnami a szczególnie jeden zwany Dzbanem Dżinów, obdarzony gigantyczną mocą. W trakcie robót archeologicznych przed II wojną światową jeden z takich dzbanów zostaje odkopany i przemycony na początku lat 50-tych do Stanów Zjednoczonych. Klimaty archeologiczne, które bardzo w horrorach cenię, pełne starych legend i starożytnych magicznych artefaktów ale też ciepłego dowcipu i satyry. To co odróżnia książkę od kilku nieco wcześniejszych powieści to śmiałe jak na czasy w których powieść powstawała sceny erotyczne. Po latach udało mu się go obudzić. Dzban, a raczej zamknięty w nim pustynny demon, tak jak jest to opisane w starożytnych legendach – zaczyna… śpiewać! W nocy w domu rozlegają się pieśni i gra na piszczałkach… Nie wiem jak wy, ale ja bym ani jednej nocy w takim czymś nie zdzierżył, podczas czytania fragmentów gdy w domu rozlegała się z dzbana smutna pustynna muzyka i śpiew miałem gęsią skórkę, ciarki na plecach i udając że nic mnie to nie ruszyło, przerywałem lekturę by zaparzyć sobie herbatę a tak naprawdę odpocząć od nadmiaru wrażeń i skoncentrowanej w tej scenie grozy.

djinn_french_cover_resMax by nie dopuścić do odrodzenia się pustynnego demona pobrywał w posiadłości wszystkiemu czemu się tylko dało twarze, a także powycinał je z książek i gazet. Z rozmowy z rodzinnym doktorem Jarvisem dowiaduje się że wujek Max był jednym z najsłynniejszych kolekcjonerów mistycznych zabytków Środkowego Wschodu. Większość jego zabytków na dodatek wiązała się z okultyzmem i perską starożytną magią. Podczas kolejnej wizyty w domu Maxa Harry widzi tajemniczą zakapturzoną postać i także przerażony słyszy śpiew dochodzący z wieżyczki w której zapieczętowany jest dzban…

Książka ma fenomenalny klimat starożytnych artefaktów, wykopalisk archeologicznych, tajemnic sprzed tysięcy lat i przygody. Taki horror jakie cenię najbardziej. Dzięki solidnemu nakładowi w jakim w pierwszej połowie lat 90″ wychodziły na naszym rynku horrory książka jest bez problemu do zdobycia za marną cenę kilku złotych.

Czołówka przygodowego, nieco komediowego i pastiszowego horroru. Bez najmniejszego wahania daje mocne 7/10. Byłoby 8/10 gdyby był nieco dłuższy!

Podsumowanie:

na plus:

+ Sympatyczny bohater
+ przygodowa atmosfera
+ humor
+ wykopaliska archeologiczne
+ tona mitologii
+ starożytne artefakty

Na minus:
– krótki, nawet jak na horrory Mastertona!!!

About Akira

psycholog społeczny. prywatnie nienasycony pożeracz książek, miłośnik starych komputerów, demosceny, rocka i lat 80" w filmie i muzyce.