China Mieville – Kraken – powrót do Cthuhlu

Kraken, stanowiący wielki ukłon w stronę Lovecrafta i Verne’a, każdemu czytelnikowi znającemu kanon i klasykę fantastycznej oraz klasyczną anglosaską literaturę grozy powinien przypaść do gustu. Powieść ta powstała już po arcydziele jakim jest dla mnie Dworzec Perdido, jest od niego książką zdecydowanie mniejszego formatu i rozmachu, więc przy pierwszym czytaniu Krakena byłe nieco zdziwiony krokiem wstecz autora, jak to po pierwszym przeczytaniu oceniłem. Za kolejnymi podejściami bardziej doceniłem tą zwariowaną powieść i ten szalony kultystyczny londyński miszmasz, czerpiący pełnymi garściami z XIX wiecznej, klasycznej anglosaskiej literatury grozy.

Jest tu także atmosfera XIX wiecznej nie stroniącej od oceanicznych głębin klasycznej fantastyki, Julisza Verna i Wellsa i jest to jak się okazuje trop właściwy – autor we wstępie, wśród powieści i autorów którzy go inspirowali przy tworzeniu Krakena, wymienia między innymi Verne’a i Wells’a. Sama idea przedwiecznych bogów jest jeszcze od innej sławy literatury anglosaskiej – H.P. Lovecrafta i jego Cthuhlu. U Mieville’a Kraken jest ucieleśnieniem starych bóstw tzw. Przedwiecznych, a otchłań oceaniczna otchłanią w której te stare przybyłe na Ziemię eony temu bóstwa te do dziś się ukrywają… Ukłonów dla Lovecrafta u Cuthulu jest tu zresztą więcej – nabożeństwa kultu Krakena odbywaj się właśnie w języku L’Ryah. Są także cytaty i nawiązania do klasycznej ’20 tys mil podmorskiej żeglugi’ Verne’a, ale to tylko jedna strona medalu, dryga to szalona gnająca przed siebie opowieść, niczym zwariowane londyńskie komedie w stylu ‚Lock, Stock and Two Barrels’ czy bardziej znany Snatch/Przekręt, opowieść pełna tempa, gagów, szalonych postaci i bohaterów, członków dziwacznych kultów, nazistów chaosu, fanów Star Trek’a i czarowników wszelkiej maści ukrywających się w tzw. PodLondynie.

Książka dzieje się w Londynie i tak szczerze i bez ogródek mówiąc to właściwie Londyn jest jej głównym bohaterem, tak samo jak Warszawa w ‚Złym’ Leopolda Tyrmanda, tyle że nie jest to ten Londyn jaki znamy. Jest to Londyn ukryty przed wzrokiem zwykłych przechodniów, podziemny, spiskowy, pełen sekt, tajnych stowarzyszeń i zakonspirowanych okultystycznych księgarń i świątyń. Ale wróćmy do samego początku:

W 2004 roku badacze znajdują w okolicach wysp falklandzkich wielkiego nieżywego Krakena zwana przez przyrodników Kałamarnica Olbrzymią. Ten właśnie zakonserwowany
kraken stoi w Muzeum Brytyjskim w formalinie. Wielki 8 metrowy kraken którego znalezienie stało się sensacją naukową. Stoi, stoi i pewnego dnia ot tak po prostu znika z sali, razem z wielotonowym basenem w którym jest wystawiony i zakonserwowany. Rozpoczyna się dziwne tajne śledztwo, które pokazuje nam inny Londyn, ten którego nie widać na pierwszy rzut okna. Londyn nekromancji, sekt, dziwnych wyznań, londynmantów, superematystów dharmy, kolekcjonerów najdziwaczniejszych kultów i apokalips, czarów i kultystów. Na bohatera powieści, nic nie rozumiejącego pracownika muzeum zaczyna polować nagle kilka grup oskarżających go o ‚znikniecie’ ich bóstwa. Do gry wchodzi także specjalny oddział londyńskiej policji złożony z osób o paranormalnych zdolnościach, który także interesuje się przerażonym Billy’m Harrow’em a jakby tego nie było dość naszego bohatera zaczyna ścigać także dwójka grasujących od setek lat w podziemnym Londynie morderców: Scubby i Goss oraz równie przerażający Tatuaż.

Sam kraken u autora to wcielenia Boga a raczej sam przedwieczny Bóg, ukrywający się w otchłani. Bogowie, sprzed tysiącleci, podobni do tych z otchłani i Lovecrafta,. do L’Ryeh. Wiesze jak Przebudzenie Krakena, wyznający go i zbierający wszelkie dokumentalne, religijne ale i literackie dzieła traktujące o swoim bóstwie Krakenici, walczący z Lewiatanistami i innymi kultystami. Zniknięcie Krakena grozi końcem świata, Sytuacja tak się zagęszcza że do gry włączają się istniejące w ukrytym Londynie ambasady Morza, Ognia i Ziemi oraz specjalne okultystyczne oddziały londyńskiej policji dowodzone przez niejakiego Barona, pragnące powstrzymać nadchodzący koniec świata.

Brzmi to wszystko bardzo intrygująco, i czyta się Krakena dobrze, akomodując już w systemie poznawczym to połączenie książki grozy, klasycznej fantastyki z powieścią detektywistyczną, ale niestety w porównaniu z rozmachem genialnych, zachwycających i powiedzmy sobie szczerze, rewolucjonizujących gatunek Dworca Perdido, Blizny i Żelaznej Rady książka jest po prostu… zwyczajna. Nie chce przez to napisać kategorycznie że ‚Kraken’ jest słaby, bo nie jest. Jest inny. Szybki w tempie, bardziej rozrywkowy i sporo lżejszy, przez co blado wypada w porównaniu z wcześniejszymi arcydziełami jakie wyszły wcześniej spod pióra Mieville’a. Głównym problemem i największą w moim odczuciu wadą powieści jest wielka galeria mało ciekawych i niezbyt porywających postaci postaci, które się przez powieść przewijają, choćby anemiczni i po prostu nudni członkowie oddziałów okultystycznych wraz z młodą i niesubordynowaną Kate na czele. W odróżnieniu od szokującego Dworca Perdido, są oni wszyscy jacyś tacy zwyczajni :-). Brakowało mi Człowieka-Ptaka, ludzi-gadów i innych bohaterów z pełnego rozmachu i wyobraźni universum Dworca… Tutaj mamy pracownika kraken2-china-mievillemuzeum Billa Harrowa, jego kumpla i kultystę renegata Dane’a, Kate Collingswood, Marge szukająca zaginionego chłopaka, policyjnych detektywów, okultystycznych antykwariuszy…ale w odróżnieniu od Dworca Perdido nie ma tu zupełnie nikogo sympatycznego i kogoś kogo losy śledziłoby się z sympatią. Brakowało mi tu pazura w stylu wampirów z Dworca a jeszcze bardziej Ambasady Piekła mieszczącej się w jego podziemiach i może trochę humoru. Jest owszem przesympatyczny wątek ze strajkiem magicznych chowańców, mających dosyć złego traktowania, ale jak na całą powieść to trochę mało :-)

Kraken to zupełnie inna książka niż przeczytany przeze mnie Dworzec czy Blizna. Powieść mimo objętości prostsza, mniej skomplikowana, pozwalająca po prostu odpocząć z nią na leżaku, ale też i dlatego po nią sięgnąłem, dla odpoczynku pomiędzy cięższymi lekturami. To powieść która ciężko mi scharakteryzować właściwie, cały czas mam wrażenie że coś z jej ducha mi umyka. Doceniem bardzo wątki lovecraftowskie i Verne’owskie, te ślady i odwołania do klasyki, ich wynajdywanie i śledzenie są dla mnie podsumowując, największą wartością i najsmaczniejszym kąskiem powieści. Pod koniec powieści musiałem przyznać że nieco zmęczyła mnie ta szalona londyńska wędrówka i szarpanie się poszczególnych sekt i grup podziemnego Londynu kto ma Krakena i kto ma do niego większe prawa. Natomiast przyznaję, z wielką chęcią obejrzałbym film nakręcony na podstawie tej powieści. Mam tu już nawet na myśli konkretnego reżysera, tak.. tego od szalonego, podobnie pędzącego przed siebie filmu Przekręt.

Podsumowując, ta ceglasta dość, bo ponad 600 stronicowa, powieść po oswojeniu się ze zwariowanym londyńskim światem i szalonym tempem, pamiętając o jej mniejszym ciężarze gatunkowym sprawiła mi sporo frajdy. I tak go też można czytać, nie denerwując się jego mniejsza waga gatunkowa, w oczekiwaniu na następne arcydzieła autora

Akr.

autor: China Mieville
tytuł polski: Kraken
tytuł oryginału: Kraken
tłumaczenie: Krystyna Chodorowska
wyd: Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania: 2011 rok
ISBN: 978-83-7506-697-5
stron: 620

About Akira

psycholog społeczny. prywatnie nienasycony pożeracz książek, miłośnik starych komputerów, demosceny, rocka i lat 80" w filmie i muzyce.