Kontynuując rozpoczęty temat losów Podpalaczy Mostów a ogólniej Cyklu Malazańskiego po kolejnym wgryzieniu się w Ogrody Księżyca zabrałem się za powieść następną , w mojej opinii równie znakomitą a kto wie czy i nie lepszą od poprzedniczki, o tytule Bramy Domu Umarłych Na naszym rynku książka swoją premierę miała rok po wydaniu anglojęzycznym, w 2001 roku, w przyjaznym otoczeniu bo już po doskonałym przyjęciu Ogrodów Księżyca przez czytelników i wielbicieli gatunku militarnego i pełnego geopolityki fantasy, ale także i recenzentów blogosfery jak i papierowych magazynów. Jest to tym bardziej pozytywnie zaskakujące, że nie jest to łatwa powieść – momentami przy nawale odniesień do geopolityki i naszej XX wiecznej historii powszechnej ciężko porównywać Bramy Domu Umarłych do reszty literatury fantasy. Z beztroską rozrywką ta powieść nie ma nic wspólnego a czytelnicy szukający eskapistycznej, przyjemnej i łatwej literatury fantasy nie powinni w ogóle się do prozy Stevena zbliżać… Są tu gułagi, rzezie ,czystki społeczne, mordy arystokracji dokonywane przez rozszalały tłum, czystki w armii i wykańczanie oficerów mianowanych przez poprzednią władzę, polowania na ‚niesłusznych politycznie’ historyków i ich osadzanie z przyczyn politycznych w kopalniach… Wszystko to znamy jak najlepiej z historii zresztą całkiem niedawnej i zbrodni lewackich ideologii XX wieku…
Jest to fantasy z jednej strojny baśniowe, pełne przepysznych scen egzotycznych krain, pustyń, oaz, magii i ascendentów, bogów i magicznych grot, wypełnione militarną fantasy i losami żołnierzy malazańskiej piechoty morskiej, ale też i bliskie magii fantasy Howarda choćby i Glena Cooka z epoki Czarnej kompanii. Tak jak tom pierwszy czytać Bramy trzeba spokojnie i uważnie, jest to multum postaci, multum wątków, łatwo się rozproszyć i zgubić a wtedy błyskawicznie przestajemy rozumieć o co właściwie chodzi i kto jest kim. Jak wygląda uniwersum stworzone przez Stevena Eriksona rozpisałem się w artku poświęconym Ogrodom Księżyca, w Bramach poznajemy postępowanie i technologię władzy imperium w szczegółach: po podbiciu prowincji odbywa się czystką, ‚proletariat’ wyrzyna arystokrację i szlachetnie urodzonych a cześć z nich, ocalona od wyrżnięcia, idzie do kopalń i obozów wydobywać zamiast Uranu, magiczny proszek – Ototarl… Powiedzmy sobie szczerze, podobieństwo z historią powszechną jest uderzające. Także nocne aresztowania , wywlekanie całych rodzin nocami i mordowanie elit intelektualnych podbitych krajów. No bo bo jak to ocenić inaczej, jeśli powieść zaczyna się społecznymi czystkami z wyrżnięciem arystokracji włącznie i gułagami, w których pracują więźniowie polityczni ale też i niewygodni historycy i kapłani. Całość przypomina atmosferą i zwyczajami to co opisał w swojej książce Inny Świat Gustaw Herling Grudziński, opisując świat komunistycznych obozów i zachowania ludzi w nich.
Właśnie w trakcie takiej chwili – w oczekiwaniu na selekcję i rzeź wykształconych warstw podbitego do niedawna Wolnego Miasta Unty rozpoczyna się druga powieść Stevena Eriksona. Poznajemy m in byłego kapłana Denera, Dzika Lata i historyka o imieniu Heboric, badacza który miał pecha popełnić nieprawomyślną rozprawę naukową w czego efekcie idzie do kopalń ze szlachtą i arystokracją przemyśleć swoją postawę, oczywiście przy wdzięcznych gwizdach i wiwatach proletariatu…:-) W grupie szlachty do selekcji znajduje się także młodziutka szesnastoletnia Felisin Paran, młodsza siostra doradczyni cesarzowej przybocznej Tavore i siostra Genoesa Parana, którego poznaliśmy w Ogrodach Księżyca… Ulicami Unty rusza sznur szlachty do kopalń, po drodze na ulicach miasta następuje zaplanowana rzeź gdy podpuszczany wściekły motłoch rzuca się na więźniów.
Sytuacja Imperium robi się w wyniku niepokojów w Wolnych Miastach coraz bardziej skomplikowana. W Wolnych miastach gotuje się i lada dzień dojdzie do powstania przeciw Imperium. Gotuje się także na południu, na wickańskich stepach i świętej Pustyni Raraku… Wielka Pieść Dujek zbuntował się z całą armią, odkrywając plan zniszczenia Podpalaczy, kładac kres kampanii na Genabackis, w siedmiu Miastach zbliża się Rok Dhryjny, rok przepowiadanego powstania. Akcja powieści przenosi się na wickańskie bezkresne stepy, do krainy jeźdźców koni oraz na Pustynię Raraku, mistyczną pustynię pełną magicznych artefaktów, krainę która kiedyś była dnem wielkiego morza, gdzie przygotowuje się do wybuchu rebelia wcielonej bogini S’haik. Na pustyni roi się także od D’iversów i jednopochwyconych, wśród których pojawiła się plotka o nadchodzącej Anscendencji, dającej szansę na zyskanie władzy nbad resztą jednopochwyconych i D’iversów. W Hassarze, którym rządzi dochodzi do buntu byłego oficera imperium Mallicka Rela cesarzowa przysyła Wielką Pieść Coltaine’a, doświadczonego dowódce który wraz z Siódmą Armią ma dopilnować porządku i stłumić ewentualną rebelię Shaiik. Z powodu zdrady i tchórzostwa pozostałych dowódców Nijak się to nie udaje i dochodzi do upadku miasta. Kilkadziesiąt tysięcy ocalałych mieszkańców wraz z resztkami Siódmej Armii wyrusza do oddalonego o kilkaset mil miasta, by w nim znaleźc ocalenie. Losy tej wędrówki i heroriczne wysiłki Coltaine’a by zdołać dotrzeć z nimi do celu są główną osią fabuły Bram Domu Umarłych, wątkiem który czyta się z przerażeniem i ściśniętym sercem.
W Bramach Domu Umarłych śledzimy dalsze losy bohaterów i postaci poznanych w Ogrodach Księżyca ale także poznajemy nowych… Bardzo podoba mi się postać Duikera, starszego historyka który zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, w tle rozgrywa się inna intryga, próba uwolnienia z obozu swojego kolegi dysydenta, skazanego za nieprawomyślną pracę – historyka Heborica. Dwojgiem bardzo ciekawych i tajemniczych bohaterów jest Icarium, pół krwi Jaghut, budowniczy zegarów i Mappo Konus, Trell który go pilnuje by Icarium nie przypomniał sobie swojej przeszłości, tego kim jest i co zrobił przed tysiącami lat… Ciekawą i równie tajemniczą postacią jak Icarium i Mappo, jest takze Iskaral Krost, wygadujący niesamowite dialogi, nieco szalony kapłan, który daje naszym bohaterom takie misje jak znalezienie swojej miotły w celu wyrzucenia małych chowańców Bhok Arala z wieży, które to misje nasza dwójka bez szemrania spełnia ;-) Fragmenty w którym występuje kapłan oraz Icarium i Mappo pozwalają nieco odetchnąć i złapać dech, przed powrotem do ciężkich, ponurych fragmentów, opisów rzezi rozwijającego się powstania Shaik i jeszcze większej tragedii Sznura Psów czyli uciekających z miasta tysięcy ludzi i próby ich ocalenia i obrony przez wyrżnięciem przez plemiona Dhryjny.
Druga powieść z cyklu ‚Bramy domu Umarłych’ jest jeszcze bogatsza w przenikające się wątki i intrygi. Jest ich tutaj tyle, że głowa od nadmiaru puchnie…Ta powieść jest także okrutniejsza od Ogrodów Księżyca a jednak czytało mi się jednak lepiej niz pierwszą powieść z cyklu, być może w wyniku oswojenia się z wielowymiarowością i skomplikowaniem świata stworzonego przez autora a także gigantyczną ilością zaludniających go bohaterów i postaci, których losy wypadnie nam śledzić. Po tomie pierwszym, tym razem byłem na to wszystko przygotowany, choć autorowi i tak udało się mnie wielokrotnie zaskoczyć, choćby przeniesieniem wspominanych wyżej geopolitycznych i politycznych mechanizmów do swojego fantastycznego uniwersum.
To powieść wielka, jedna z największych dzieł fantasy jakie przyszło wielbicielom jego ciężkiej, mrocznej i militarnej odmiany mieć w rękach. Epopeja i kilkuset milowa wędrówka kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców tzw. Sznura Psów wraz z resztkami Siódmej Armii, stale szarpanych przez wrogów, pozbawionych wody i zapasów, jest czymś o czym ciężko po jej przeczytaniu zapomnieć. Tym bardziej samo samo zakończenie powieści – bez żadnej przesady pisząc – jest to najmocniejszy emocjonalnie finał powieści jaki widziałem kiedykolwiek w powieści fantasy. Ocena: mocne 9/10. Mus.
Akira/Pls.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.