Powieść Adama Robertsa przeczytałem powtórnie chwilę po przypomnieniu Wiecznej Wojny i stwierdziłem z zadowoleniem ,że doskonale się z ‚Wieczną Wojną’ komponuje. Czemu? Zerknijmy. Pod koniec Wiecznej Wojny wyszło że żadnego zagrożenia ze strony obcych nie było, a całą wojna została rozpętana bo Ziemia i ziemskie rządy potrzebowały zewnętrznego wroga, by było gdzie wysłać na rzeź nadmiar ludzi a przy okazji podratować waląca się gospodarkę. A co mamy w ‚Projekcie Stalin’? Może zacznę recenzję wiele mówiącym cytatem ;-)
„Nie mogłem jednak powiedzieć Gorbaczowowi, jak ułatwiło by mu i mi zadanie, jeśliby nagle pojawiło się zagrożenie dla tego świata, od innych gatunków z innej planety i spoza wszechświata. Zapomnielibyśmy o małych, lokalnych różnicach i uświadomilibyśmy sobie raz na zawsze, że tak na prawdę wszyscy jesteśmy jednymi ludźmi na wspólnej Ziemi. Cóż, nie sądzę, że możemy czekać, nas jakieś obce rasy, aby zstąpiły i groziły nam. Ale myślę, że między nami możemy doprowadzić do realizacji tego.”
cyt. Ronald Reagan 4 grudnia 1985 roku na wystąpieniu w Fallston High School.
Mamy tu najkrócej ujmując socjologiczny i polityczny wstęp by nie powiedzieć prequel do sytuacji zarysowanej przez Haldemana w ‚Wiecznej Wojnie’. Rok po zakończeniu II wojny światowej, w 1946 roku Stalin wzywa do swojej podmoskiewskiej daczy na tajne spotkanie kilku czołowych czołowych pisarzy fantastyki z ZSRR. Zaniepokojony brakiem wroga dla narodu radzieckiego, po przewidywanym upadku Ameryki i świta kapitalistycznego Stalin uznaje, że społeczeństwo potrzebowało będzie nowego jednoczącego je przeciwnika, tym razem pochodzącego z kosmosu. Wezwani pisarze mają skończyć z eskapistycznymi wyprawami na Marsa i stworzyć przerażające opisy ras obcych, sposoby ich ataku na Rosję a potem plan całej inwazji obcych na Ziemię. Zostają oni po nim zamknięci na daczy i tygodniami tworzą scenariusze ataku obcych na Ziemię, przeróżne katastrofy przez nich spowodowane. Główne akcje obcych i ich atak przewidziane są na lata 80-te dwudziestego wieku. Zgromadzeni literaci puszczają wodze fantazji, wpadają na pomysł że inwazja rozpocznie się od spowodowanej przez obcych awarii reaktora atomowego w elektrowni atomowej na Ukrainie a zaraz po tym obcy zniszczą startujący amerykański prom kosmiczny. Zadowoleni z doskonałego jedzenia i picia, ucieszeni tym że jeszcze żyją, pisarze wymyślają seryjnie przeróżne, jak sadzą, błazeństwa – insektoidalnych obcych a zaraz potem na dokładkę rasę eterycznych, żywiących się twardym promieniowaniem obcych. Po stworzeniu przez nich scenariusza inwazji na Ziemię, niespodziewanie przychodzi polecenie przerwania dalszych prac, zapomnienia że kiedykolwiek takie zadanie wykonali i jakiegokolwiek kontaktowania się ze sobą. Bohater ‚Projektu Stalin’ – Konstantyn Andriejewicz Skworecki, przerażony tym groźnym wydarzeniem, przestaje pisać a zaczyna pić i żyć z tłumaczeń z języka angielskiego wykonywanych dla centrali handlu zagranicznego. Ze strachu, spodziewając się każdego dnia śmierci zaczyna pić, jak sam mówi pije więcej niż przeciętny Rosjanin. Część obyczajowa powieści to jej wielka zaleta, druga to inteligentny czarny humor, jakiego pełna jest książka. Ironicznie potraktowany pejzaż Moskwy lat 80″, pełnej kolejek i pustek na polkach socjalistycznej rzeczywistości i pijaków wlewających w siebie wódkę litrami, jak w innym dziele opisującym te lata – powieści ‚Moskwa-Pietuszki’.
Mijają lata a potem dekady…
Nastaje Gorbaczow i Pierestrojka. Zimą 1986 roku starszy już wiekiem Konstantyn Andriejewicz Skworecki spotyka drugiego z zaproszonych przed kilkoma dekadami pisarzy do projektu stworzenia scenariusza zagrożenia od strony Obcych – Iwana Frenkla. Pracujący dla władz Frenkel przerażonemu spotkaniem Skworeckiemu mówi, że wszystko wtedy napisali, cały scenariusz, zaczyna się wg niego i zaprzyjaźnionych z nim naukowców krok po kroku realizować… Tak jak napisali w 1946 roku wybucha czarnobylska elektrownia atomowa na Ukrainie a zaraz potem, tak jak napisali w scenariuszu, zaatakowany zostaje kosmiczny prom Challenger, który eksploduje w chwili startu, jak twierdzi Frenkel – zaatakowany wiązką energii. Obydwoje zastanawiają się kto uruchomił teraz napisany przez nich przed kilkudziesięciu latami skrypt i czy jest to zapowiedz wybuchu III wojny światowej czy światowego pokoju między mocarstwami? Postanawiają przyjrzeć się sprawie dokładnie. Zaczynają badać sprawę obserwacji życia pozaziemskiego w Związku radzieckim i z przerażeniem konstatują, że ostatnie 40 lat były pełne doniesień o UFO, obserwacji i odwiedzin, włącznie ze sławnym incydentem Pietrozawodsku gdzie w 1977 roku tysiące świadków widziało lądujące kule i wylatujących z nich meduzowatych, bezcielesnych obcych. Znawcy tajnej historii ZSRR twierdzą, że badanie tych zjawisk zaczęło się zaraz po II wojnie światowej, gdy w czasie wykopalisk archeologicznych w 1947 r w Kiowie, o których mowa jest także w powieści Robertsa, pozyskano dziwne pozaziemskie artefakty, które stały się wyjściem do tajnego programu badania życia pozaziemskiego w USSR i były powodem wyścigu w kosmos ze Stanami Zjednoczonymi. Podejrzewany przez Skworeckiego o współpracę z rządem, Frenkel mówi Skworeckiemu, że nawiazano już kontakt z Obcymi, zarówno po stronie USA jak i ZSRR i są oni dokładnie tacy jak ich opisani w latach 40-tych. Bezcielesne, niczym duch yz kosmosu, promieniujące stworzenia, żywiący się promieniowaniem twardym, lubiącymi przebywać przy instalacjach nuklearnych i elektrowniach atomowych. Twierdzi także, co Skworecki bierze za żart, ze Gorbaczow politykę odprężenia i porozumienia z Amerykanami rozpoczął przerażony zagrożeniem ze strony przybyszów z Kosmosu, by wspólnie z Zachodem bronić Ziemi. Co ciekawe podobne gesty zaczynają wykonywać w powieści Amerykanie i tu pozwolę sobie powtórnie wkleić cytat, z innego przemówienia prezydenta USA Ronalda Reagana:
„Być może potrzebujemy jakiegoś zewnętrznego, uniwersalnego zagrożenia, abyśmy poznali tę wspólną więź. Czasem myślę, jak szybko znikłyby różnice między nami, gdybyśmy się znaleźli w obliczu obcego zagrożenia z poza tego świata. A teraz pytam was, czy nie mamy tej obcej siły wśród nas? Co mogłoby być bardziej obce niż wojna i zagrożenie wojną?”
Ronald Reagan 21 września 1987 roku na przemówieniu przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ.
Zaraz po spotkaniu Skworeckiego porywa naukowy fizyk, przebrany za taksówkarza i zamiast do mieszkania bohatera wiezie go na tajne spotkanie naukowców, chcących przeprowadzić własne śledztwo w sprawie nadchodzącego ataku Obcych. Zgłasza się do rosyjskich naukowców także amerykański, podający się w Moskwie za misjonarza, ekspert bezpieczeństwa elektrowni atomowych, który przekazuje im tajne dane i przesłanie od amerykańskich fizyków jądrowych. W USA mają coraz większy problem z Bezcielesnymi, ze wszystkich sił próbujących przeniknąć do reaktorów i innych źródeł promieniowania którym się żywią. Amerykański ekspert przekazuje im że Obcy będą chcieli rozpocząć III wojnę swiatową… od Ukrainy (no proszę!), rozgrywając obydwie strony, USA i Rosję by zaczęły miedzy sobą walczyć.
Jak to się skońnzyło i czy obcy istnieli naprawdę, czy też zostali wymyśleni z przyczyn politycznych – przeczytajcie ‚Projekt Stalin. Jest to mało znana pozycja na polskim rynku i scenie S-F, zdecydowania warta uwagi. Wygląda na to że nabrała nowej świeżości w wyniku wydarzeń ostatnich na Ukrainie, jest to wręcz niepokojąco zgodne z pochodzącą z niej wizją rozpętania III wojny światowej poczynając od Ukrainy, opisanej w książce jako spisek obcych. Książka to intelektualny eksperyment, rzecz o nieznanej historii tajnych projektów ZSRR m.in. badania życia pozaziemskiego i odnotowanych odwiedzin przez obcych na terenie ZSRR, których największe nasilenie przypadło na lata 70 te, a jednocześnie przyjemna obyczajowa wycieczka w socjalistyczne realia lat 80″. Ilość spisków rozradowała moją lubiącą takie klimaty duszę. Pod tym względem „Projekt Stalin” nie jest ani trochę słabszy od najbardziej przeze mnie lubianego wśród powieści ‚spiskologicznych’ – „Wahadła Focaulta” Umberto Eco. Tyle ze tam mamy templariuszy, masonów, rożokrzyzowców i illuminati, a tutaj obcych, atom i zagorzenie sprowokowaną przez nich planetarną wojną.
na plus:
+ obyczajowa otoczka życia w epoce Gorbaczowa.
+ oryginalny pomysł
+ ciepły ale też momentami sarkastyczny i ironiczny humor podsumowujący życie Skworeckiego w czasach ZSRR.
minus:
– gęsta i pełna pośpiechu proza. przydałoby się więcej powietrza i oddechu, zwolnienie gnającego tempa wydarzeń.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.