Książka mieszkającego w Europie peruwiańskiego pisarza i noblisty stała się w latach 60″ i 70″ powieścią kanoniczną przy analizie choroby trapiącej systemy polityczne krajów latynoamerykańskich. Rzeczywistość ‚Rozmowy… w warstwie dosłownej, to Peru i Lima lat 1948 – 1957. Wojskowa dyktatura i pełen zaginięć i morderstw, korupcji, fałszowanych wyborów , tajemniczych zabójstw wśród polityków opozycji, tajnej policji politycznej. Takie postawienie sprawy i zakończenie na tym byłoby jednak spłyceniem, i nie oddawało jej wielkości i międzykulturowej obyczajowej uniwersalności.
W latach dziewięćdziesiątych, a dokładnie w 1996 roku gdy poznałem ‚Rozmowę w Katedrze’ po raz pierwszy, w przepięknym wydaniu Muzy z serii BB, czytało się tą książkę i dyskutowało o niej ze spokojnym poczuciem europejskiej wyższości, jeszcze z pełnym optymizmem zmian początków lat 90″. By sobie ‚Rozmowę w Katedrze’ przypomnieć sięgnąłem po wznowienie Wydawnictwa Znak.
Skończyłem ją po raz drugi czytać z myślą że jest, w największym skrócie, wielka. Wielka nie w znaczeniu oceny literackiej tylko czy celnej i brutalnej analizy społecznego i politycznego bagna… Ona jest wielka także swoim zamierzeniem i wielkością założonego celu, który na dodatek udało się peruwiańskiemu pisarzowi osiągnąć. Oddaje go doskonale motto, cytat z Balzaka, którym zaczyna się powieść ‚Aby być prawdziwym powieściopisarzem, trzeba zgłębić i ogarnąć całe społeczeństwo, gdyż powieść jest historią życia prywatnego narodów…’. dokładnie taka jest Rozmowa, bierze za cel całe społeczeństwo i wszystkie sfery życia. Od pożerającego systemu nie jest wolna bowiem żadna sfera państwa, kulturalna, polityczna ale także gospodarcza, pełna jak w powieściach Marqueza interesów i bogacenia się dla swoich i nędzy i wykluczenia dla reszty. Ustawianych przetargów i kontraktów tylko dla zaprzyjaźnionych z rządząca partią. Książka jest tak celna i uniwersalna w swojej analizie, że to powieściowe Peru i opisane przez Llose mechanizmy takiej władzy równie dobrze można umieścić w dowolnym miejscu na świecie. Llosa doskonale opisał to co znamy z naszej także z europejskiej i naszej historii, gdy dyktatura opiera się na lumpenproletariacie i ludziach niepiśmiennych wręcz, bo żadna inna warstwa społeczeństwa, poza dołami i kryminalistami nie chce mieć z taką władzą nic wspólnego. Kariera Cayo Bermudeza, prostaka sprowadzonego przez kolegę z peruwiańskiej prowincji na szefa służby bezpieczeństwa to przecież przerażająca satyra na znany i nam system promujący posłuszne i mierne postaci. Obyczajowa mozaika obejmuje o Lllosy całe społeczeństwo od dołów po umowne klasy wyższe, oglądamy to powieściowe Peru zarówno oczami służących jak i ich panów i pań, kochanek ministrów, policjantów, rakarzy, ministrów i ich kierowców.
Czytając Rozmowę po raz pierwszy nie zauważyłem jak blisko jej do wielkiej europejskiej tradycji powieści pozytywistycznej, a przecież naprowadza na ten ślad już I strona z balzakowskim mottem z ‚Doli i niedoli pożycia małżeńskiego’ a także wstęp autora i wymienione tytuły książek jakie czytał podczas pisania swojej powieści. Wzorem Wiktora Hugo, Balzaka, czy Dickensa a także naszego Bolesława Prusa, Vargas Llosa bierze za cel swojego pióra całe społeczeństwo, od skali mikro, pojedynczych jednostek – Santagio, Aidy, Ambrosia, Jacoba i ich losów po skalę makro, całego systemu państwa, który nimi rządzi i w którego łamach usiłują jakoś żyć. To życie oznacza tutaj współdziałanie ze skorumpowanym przestępczym systemem politycznym. Cel na pierwszy rzut oka niczym porwanie się z motyką na słońce, ale podobnie jak Marquezowi i jego magicznym powieściom o pełnej przemocy dyktaturze w Kolumbii, Vagasowi Llose się udało dzieło jeszcze większe – portret całego państwa, uchwycenie mechanizmów władzy, analiza życia, losów ludzkich i stopniowego zepsucia, w duszącym, niszczącym człowieka skorumpowanym systemie. Peru rządzone przez generała Odrię to kraj gdzie z ulic i mieszkań znikają ludzie, zamyka jest prasa, mnóstwo ludzi ucieka przed politycznymi morderstwami z kraju. Krajem rządzi klika, panuje atmosfera cynizmu, strachu i uległości. Panuje pogodzenie się z losem, życie w tej atmosferze strachu, bo jakoś żyć trzeba, ‚w domkach dla krasnoludków’, jak pisze o nich Lllosa, mieszkaniach pełnych nienawiści, kłótni, swarów, przymusu siedzenia i patrzenia na siebie bo trzeba było, bo wiek, bo wypada. Llosa w pokazywaniu ludzkiego piekła, jak na sartrystę przystało, jest mistrzem.
W Katedrze, barze dla biedaków rozmawiają ze sobą Zavalita Santago, dzienikarz, syn bogatego peruwiańczyka i czarny zbrodniarz znany mu z przeszłości i z domu ojca Ambrosio. Wspominają czasy początku dyktatury, Zavalita zastanawia się w którym momencie się zgnoił. Pamięta, że kiedy szedł na uniwersytet, był jeszcze czysty jak łza. Wspomina dyskusje studenckie dyskusje o polityce, filozofii, literaturze i późniejsze, stopniowe tonięcie w w społecznym brudzie, stracenie czystości, poczucie skundlenia się i skurwienia. Przeplatają się w niej wydarzenia sprzed nastu lat z teraźniejszością. Ta część jest wyjątkowo wymagająca dla czytelnika, chaotyczna, taka dokładnie jak rozmowa i pamieć kogoś zmęczonego, sennego, będącego po paru piwach. Zdanie po zdaniu skacze przez lata, cofa się do młodości i czasów studenckich, do lat biegał zakochany w Aidzie po kółkach naukowych a analfabeta Ambrosio razem z resztą prowincjuszy, został człowiekiem do brudnej roboty i podporą systemu. Bohater pyta się sam siebie, w jakim momencie Peru sie tak skurwiło… Z rozmów bohaterów wyłania się bezlitosny opis pełnego tortur i przemocy kraju, kraju gdzie wszyscy którzy chcą pracować musza iśc na układ z przestępczym systemem i jego bandyckimi reprezentantami, a potem żyć z poczuciem skurwienia się. Wszystko w książce oparte na układach i przymykania oczu na dziejące się naokoło zło, stopniowym oswajaniu się tym i godzeniu na nie.
Książkę można traktować tylko w ten sposób ale byłoby to jej duże spłycenie. Jest to przecież także przejmująca opowieść o młodości, jej ideałach, pragnieniu zmiany świata na lepsze, młodości, studiach, pierwszych miłościach, grupie przyjaciół. O słuchaniu muzyki z płyt, czytania literatury i rozprawianiu o niej, siedzeniu w kafejkach i zadymionych barach z paroma groszami w kieszeni rozprawiając do rana o obejrzanych filmach, przeczytanych książkach i płytach. W tym podoba jest do innego wielkiego dzieła,- cortazarowskiej ‚Gry w Klasy’. Pokazanie tej czystości i uczciwości z jednej strony, z jaką wchodzą w świat. Naokoło nich terror, władze samorządów studenckich siedzą, tak samo jak politycy opozycji w wiezieniach, wszelkie zrzeszenia są zakazane. Wpadają na pomysł założenia koła naukowego, dzięki któremu mogą oddawać się politycznym dyskusjom, nie zważając i celowo prowokując policyjnych szpicli udających studentów, w końcu zostają aresztowani po szturmie wojska i policji na uniwersytet. Odrzucając warstwę polityczną dostajemy fenomenalną balzakowską właśnie mozaikę i portret obyczajowy Peru lat 50″. Przekrój życia od robotników, chłopów, służących, kierowców, rozpędzających demonstracje policjantów, usłużnych dziennikarzy, usłużnych prostytutek i właścicieli klubów nocnych, po aparat reżimu i współpracujących z nim, bogacących się na zdobywanych kontraktach przedsiębiorców.
Książkę przeczytać każdy współczesny myślący człowiek musi. Chciałem najpierw napisać ze trzeba, ale trzeba to przeczytać ‚Pochwałę macochy’ czy ‚Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki, a ‚Rozmowa w Katedrze’ przeczytana zostać powinna. Potem zaś głęboko przemyślana w kontekście tego, jak zaczyna wyglądać otaczający nas samych społeczny świat. Llosa pisząc o instytucjach Peru z czasów upadku państwa i dyktatury, pisze, że służy one głownie upadlaniu życia obywateli kraju. Czy my nie czujemy czegoś podobnego? Dziś, czytając Rozmowę w Katedrze po kilkunastu latach, odbierałem książkę inaczej niż przy zetknięciu się z nią po raz pierwszy, gorzko, z poczuciem fatalizmu i uniwersalności obyczajowego, społecznego bagna, w którym tonie się niezależnie od szerokości i długości geograficznej. Jako powieść bardziej uniwersalną niż myślałem i odebrałem to przy pierwszym jej czytani, pokazująca dokąd zmierza system polityczny na całym świecie, a także gorzką o okrutną powieść o nas samych, ludziach, i tym jakie piekło robimy ze świata w którym żyjemy.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.