Niewiele powieści potrafi zostawić mnie rozedrganych niczym kłębek nerwów. Ta potrafiła. Powieść Selby’ego zostawiła we mnie po przeczytanie podziw zmieszany z przerażeniem. Podziw, że znalazł się autor który tak diabelnie, używam tego słowa nie bez kozery, celnie znalazł esencję omotania przez społeczeństwo, zwyczaj, konwenans, pokazał bohaterów duszących się w tych pętach i to pokazał w tak szczery i otwarty sposób, wywołując przy tym kilka dekad temu niemałe zamieszanie i skandal obyczajowy. Powieść starczyć mi miała na kilka dni, tak się oczywiście nie stało, gdy zacząłem Piekielny Brooklyn czytać, nie umiałem jej odłożyć aż do dotarcia do ostatniej strony. Jest to strona po stronie wiwisekcja naszej egzystencji, okrutna podróż ku jądru ciemności, do tego co ukrywamy za fasadami uśmiechów i społecznych konwenansów, ludzkiego piekła w jakim żyjemy…
Do chwili wydania tej powieści autora znać mogli raczej widzowie kin niż czytelnicy, bowiem zekranizowane w 2000 r. powstałe na kanwie uzależnieniowych przeżyć i doświadczeń autora przez Darrena Aronofsky’ego ‚Requiem dla Snu’ także wyszło spod pióra Huberta Selbyego Jr. ‚Piekielny Brooklyn’ doczekał się solidnej adaptacji filmowej już pod koniec lat 80″, tylko tylko że kompletnie u nas nieznanej. Jako ‚Last Exit From Brooklin’ może być znany czytelnikom interesującym się mniej popularnym, offowym kinem lat 80″ i właściwie tylko im, bo u nas jest to tytuł znany nielicznym i tym naprawdę zagorzałym maniakom filmu.
Juz od pierwszych stron wiedziałem że bedzie to solidna przygoda, powieść pisana tzw. strumieniem swiadomosci, a więc niczym ‚Ulisses’ Jamesa Joyce’a do niego porownywana ale w g mnie to jest mylne porownanie i rop. prawdziwszym jest podroz do jądra ciemnosci Conrada, bo strona po stronie oglądamy to jądro ciemnosci , a jkednoczesnie zwyjle zycie zwyklych ludzi… może nie tak zupełnie zwykłych, może bardziej tych z tzw. dołow spolecznych, ale osmiele się zaryzykować, że procesy i emocje opisywane przez autora sięgają także innych części społeczeństwa. Powieść jest wielka, bo prawdziwa. niczego nie stara sie cenzurowac, upiększać, poprawiać i naprawiac. Ksiązkę niedługo po jej napisaniu oskrażono o szerzenei pornografii. Jesli to jest pornopgrafia to nie erotyczna, a społęczna. Jest to obnazenie tego co ze wstydem zwyklismy zakrywac, wstydliwych emocji, myśli do których się nie przyznajemy, a które które autor wyciągnał na światło dzienne.
Książka składa się z kilku części, dotyczących kilku róznych osób, znających się oczywiscie, o zazebiających się losach… Pracownika fabryki, przywódcy związkowego, miejscowej prostytutki, pokazującej jej los od niezobowiązujących i pełnych imprez początków aż po sam okrutny upadek… lokalnego transwestyty i jego paczki przyjaciół(ek), kilku lokalnych zakapiorów polujących na pijanych żołnierzy z pobliskiej bazy, by obrabować ich podczas powrotu do siebie…. Nudzących sięi liczących na zadymę rozwiewającą nudy egzystencji klientów baru, ojca rodziny zmierzającego się ze wstydem córki w ciąży i myślącego jak utrzyma większą rodzinę… Ciężko mi wymienić inna powieśc tak okrutnie przedstawiającą znudzenie i pułapkę poprawnego społecznie ‚bycia razem’ choćby. Opisane tu sceny, nurt swiadomosci męża i żony jest szokujący w swojej bezpośredniości i brutalnosci.. rozmowy przy śniadaniu, przy obiedzie, uczucia w łożku, wszystko to jest wiwisekcjążycia udręcoznych szłapanych w pułapkę codziennosci ludzi.
W tym powieśc Huberta Selbyego sięga do tradycji wielkiej powieści pozytywistycznej – Do Charlsa Dickensa czy Wiktora hugo a nawet naszego Prusa – patrzac w duł i analizując życie zwykłych takze biednych i ledwo dających sobie radę ludzi , zamiast je zignorować i pokazywać sztuczny blichtr i bogactwo. Tradycja wielkiej europejskiej powieści wiecznej XIX nie przekłada się niestety na samą proze, powieśc napisana jest surowym stylem, bez przykładania uwagi na warsztat i stronę formalną, ale w obliczu treści i koncertu emocji jakie autorowi udaje się w czytelniku wywołać, przestaje się to liczyć, zostaje tylko prawdziwa szokująca swoją szczerością treść i niezwykle celna społeczna obserwacja.
Lubić tej powieści nie trzeba, nawet ciężko by było ją ‚lubić’, jest na to zbyt szczera i zbyt okrutna. Wstyd jej jednakże nie znać, podobnie jak innych wielkich anglosaskich i europejskich kontynentalnych powieści XIX i XXw literatury. Czytanie jej to podróż także w głąb siebie, i znajdowane ze wstydem podobne myśli i introspekcje jak u bohaterów ‚Piekielnego Brooklynu….
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.