Autor większości polskich czytelników i miłośników literatury fantastyczno-naukowej znany jest z dwóch części Metra – Metro 2033 i Metro 2034. Mniej znany ‘Czas Zmierzchu napisany jest wg mnie lepiej i z większą swobodą. Książka ma więcej oddechu, powietrza, nie jest tak panicznie skompresowana i ściśnięta, nie tak lingwistycznie zagęszczona i klaustrofobiczna swoją atmosferą jak obie części Metra. Jest to oczywiście zrozumiałe także z uwagi na temat i konstrukcję, o ile te ostatnie były ciężkim w odbiorze klasycznym SF, dziejącym się po nuklearnej katastrofie, to Czas Zmierzchu jest czy powieścią przygodową z elementami horroru niczym z Grahama Mastertona, szczególnie z okresu ‘Wyklętego’ i ‚Manitou’.
Powieść toczy się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to przygody i życie tłumacza, żyjącego samotnie wielkim odziedziczonym po babci mieszkaniu. We wstępie porównuje się Głukchovskiego fo europejskiego Stephena Kinga, ja bym takiego twierdzenia aż może nie postawił, natomiast na pewno blisko mu w tej książce do znanemu polskim czytelnikom Mastertonowi czy Cusslerowi. Czytając ta powieść, od chwili zetknięcia się ze skonstruowanym na ciapka bohaterem z Mastertonowskimi bohaterami m in. Harrym Erskinem z ‘Manitou’ czy bohaterem z ‚Wyklętego’, antykwariuszem i handlarzem starych antyków. Tutaj mamy równie ciapowatego inteligenta tłumacza plus tajemnicze azteckie bóstwa i szalejące po mieście starożytne demony…
Druga płaszczyzna na której rozgrywa się równolegle powieść to pamiętnik hiszpańskiego zakonnika, idącego wraz z oddziałem do ukrytego miasta majów po ich święte, ukrywające w sobie przepowiednie przyszłych losów całej planety Księgi. Wraz z nim zagłębiamy się w tajemnicę wyprawy po idole Majów wraz z zakonnikiem, śledzimy ich przygody. Bohater powieści, moskiewski tłumacz, ledwo wiązaczu koniec z końcem, nieco naciągając rzeczywistość dostaje do tłumaczenia stary, XV wieczny hiszpański manuskrypt, opisujący ekspedycję zakonnika brata do Wraz z tłumaczeniem, w mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Po paru rozdziałach dziko zamordowany zostaje właściciel biura tłumaczeń a jego ciało ginie. Na świecie, co nasz bohater pochłonięty tłumaczeniem i własnym śledztwem zauważa tylko kątem oka, szaleją huragany i ulewy, wybuchają od dawna nieczynne wulkany a trzęsienia ziemi pochłaniają setki tysięcy ofiar. Zagadka zaczyna minimalnie choć się przejaśniać gdy wyglądające na opętane dziecko w metrze, mówi do bohatera, że świat umiera w burach i katastrofach naturalnych bo zapomniany majański bóg także choruje… Zadaniem bohatera jest poskładać ta łamigłówkę i Go odnaleźć…
Z uwagi na przygodową konstrukcję i tematykę mezoamerykańską, nasunął mi się jako pokrewny cykl przygód ‚Dirka Pitta’ Cusslera Czy ‚Park Jurajski’ Critchona. To także jest nieźle napisana powieść przygodowa z elementami mastertonowskiego horroru. Ja to połączeni akurat jak najbardziej ‘kupuję’, lubię powieść i film przygodowy, lubię też się bać w książkowych i filmowych horrorach.
Powieśc można kupić mocno przecenioną, z wydrukowanej na okładce 34 zł można ją nową kupić wysyłkowo za złotych dziesięć. O ile zastanawiałbym się nad wydaniem na nią kilkudziesięciu złotych to w ten cenie nie mam najmniejszych uwag
Uwagi na zimowo przedświąteczną aurę podczas której toczą się w nie, w jej współczesnej warstwie wydarzenia, idealna pozycja literacka na jesień. Nie jest to literatura wysokich lotów, wręcz odwrotnie, jest to pozycja pulp’owa i innej nie udaje, ale potrafi sprawić sporo frajdy.
Ocena: 6/10. Można przeczytać.
Akira.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.