Przeczytana chwilę wcześniej przygody Arivalda narobiły mi apetytu na literaturę fantasy tak że postanowiłem zabrać się za czekające na półce już od zeszłego lata, wznowione przez Rebis powieści Glena Cooka. Imperium Grozy cykl dark fantasy, napisany jeszcze przed Czarną Kompanią, pierwszy tom pochodzi z samego końca lat siedemdziesiątych. Wśród polskich czytelników cykl ten stał zawsze nieco z boku, za świecąca triumfy powodzenia i popularności wspomnianą właśnie Czarną Kompanią i oczywiście za łączącym fantasy i kryminał noir cyklem przygód Detektywa Garreta.
Podobnie jak Joe Haldeman tak i Glen Cook wprowadził do swojej prozy ekonomiczny, polityczny i militarny realizm, zmieniając tym samym cały gatunek. Glen Cook warto o tym pamiętać czytając tą do bólu twardą militarną fantasy, podobnie jak wspomniany chwilę wcześniej autor Wiecznej Wojny jest wieloletnim żołnierzem i członkiem sil specjalnych, a konkretnie specjalnego batalionu Marines Recon. W efekcie, podobnie jak Joe Haldeman przeniósł swoje wojskowe doświadczenia z wojny wietnamskiej do wydanej w 1974 r. Wiecznej Wojny czyniąc z niej powieść kanoniczną militarnej twardej fantastyki, tak i Glen Cook przesunął literaturę fantasy z okolic baśni do pełnej polityki, realizmu ekonomicznego i wojennego powieści dla dorosłego czytelnika. Ta powieść po prawie czterdziestu latach, dokładnie po trzydziestu-pięciu latach od wydania nic a nic się nie zestarzała, jest to wciąż wąska elita twardego mrocznego fantasy.
Imperium Grozy wyszło na naszym rynku czytelniczym w latach dziewięćdziesiątych jako siedmio-tomowy cykl w udanym tłumaczeniu Jana Karłowskiego. REBIS w swoim wydaniu postanowił te oryginalnie wydawane pojedyncze tomy zebrać w trzy wielkie tomy, podobnie jak z nowym Czarnej Kompanii. Trzeba przyjąć do wiadomości, że w pierwszym tomie nowego wydania pt. Okrutny Wiatr, znajdziemy wydane razem trzy pierwsze tomy poprzedniego wydania: Zapada Cień wszystkich nocy, Październikowe Dziecko i Zgromadziła się Ciemność Wszelka. Ma to jakiś sens, te trzy tomy stanowią rdzeń powieści, dwa następne to już tzw. prequele, dziejące się przed pierwszymi trzema. Kupiłem więc wydanie trzytomowe, ciesząc się nowego wydania i dobrej jakości tegoż, choć w głębi duszy żałuje że nie wznowiono Imperium Grozy podzielonego tak jak poprzednio na siedem tomów dodając do tego napisany dopiero po latach przez Glena Cooka tom ósmy. Jest ku temu bardzo istotny powód związany z prozą Glena Cooka. Jest ona tu inna nieco niż w następnych powieściowych cyklach – Czarnej Kompanii i zupełnie inna niż w przejrzyście, dowcipnie, jasno, doświetlonym językiem napisanych przygodach detektywa Garreta. Imperium Grozy jest pisane prozą gęstą jak smołą, skomasowaną, ciemną, prozą zupełnie bez oddechu i przestrzeni. Zastanawiałem się jak do tych skomasowanych tomów podejść. Czy czytać je od razu całe czyli trzy stare tomy za jednym zamachem jako jeden, czy sobie jednak podzielić lekturę na trzy porcję biorąc między nimi solidny oddech. Jest to nawet wymagane, akcja skacze bowiem tu z rozdziału na rozdział nie tylko z jednego teatru działań do innego, położonego setki mil dalej, ale jeszcze skacze o setki lat. Główna część wydarzeń tomu pierwszego rozgrywa się latach 995-996 ale co chwila wracamy do lat 585-600 i śledzimy upadek imperium Ilkazaru i poczynana Varthlokkura. O ile głównym wątkiem akcji powieści w latach 995-997 jest zaś próba odbudowania tego Imperium przez Władców Burzy, dodatkowo w tle obserwujemy dziejąca się kilkaset lat wcześniej dramatyczną historię dziecka oskarżonej o czary i spalonej na stosie oskarżonej o czary matki, który przepełniony nienawiścią wydaje temu imperium walkę.
Pierwsza powieść ze zbiorczego tomu i całego o tytule ‚Zapada Cień Wszystkich Nocy rozpoczyna się w roku 583 od sceny spalenia młodej kobiety oskarżonej o czary. Oskarżonej z powodu dawnej klątwy i przepowiedni mówiącej o tym że czarownica spowoduje upadek imperium Ilkazaru. Jej dziecko, niczym w pełnej archetypów i mitów baśni, przygarnia bezdzietne starsze małżeństwo. Chłopiec dorasta, zaczyna uczyć się czytać i pisać, jest ciekawy świata, inteligentny ale przy tym bardzo milczący. Nazywają go Varth czyli Milczek. Opiekunowie wynajmują mu nauczyciela, starego mądrego kapłana. Przygarnięty chłopiec dorosnąwszy zostaje magiem i przybiera imię Varthlokkur. Postanawia zostać magiem i pomścić matkę. Nietrudno się domyśleć, że przepowiednia spełniła się, co za okrutny i złośliwy pomysł który oczywiście realizuje się się na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Spalenie kobiety podejrzanej o to że jest czarownica, by nie spowodowała zgodnie z przepowiednią w przyszłości upadku Imperium, spowodowało właśnie przez zemstę jej syna dwadzieścia lat później upadek Imperium Alkazaru. Akcja książki przenosi się o czterysta lat do przodu, do jesieni 995 roku – Królowie Burzy z twierdzy Ravenkrak, czarodzieje wojownicy władający Geniuszami – czyli żywiołami natury jadą do stolicy kraju, miasta Iwa Skołowda by przeprowadzić w nim przewrót i rozpocząć odbudowę Imperium Alkazaru. Po przyjeździe do miasta bracia dają znak do rozpoczęcia i wywołania przygotowanych długo wcześniej zamieszek i demonstracji a następnie ataku na zamek. Namiestnikiem zdobytej stolicy zostaje ich siostra Nephante, a bracia wracają do swojej twierdzy gdzie planują następne ruchy w celu obudowania zniszczonego Imperium.
Akcja powieści cofa się znów o kilka stuleci, do lat 590-605, czasów upadku Imperium Ilkazaru. Varthlokkur jest dorosły, jego przybrani rodzice nie żyją, on zaś sprzedaje gospodarstwo i rusza w podróż. Dociera do stolicy i dzięki swej inteligencji oraz pieniądzom rozpoczyna terminowanie u maga, przy okazji prowadząc prywatne śledztwo starając się odnaleźć maga który zadenuncjował jego matkę. Po odnalezieniu winnego ucieka imperium magów chaosu i zła – Shinsan, tytułowego Imperium Grozy, by pobierać w nim nauki. Ilkazar zaczynają wkrótce gnębić susze, epidemie, bunty prowincji i klęski żywiołowe. Giną całe oddziały wojsk, i karawany. Dochodzi do oblężenia stolicy w potem jego zniszczenia przez Geniusza Ziemi. Varthlukkor osiągnąwszy cel i zemstę traci sens życia i błąka się następne dwieście lat, zostaje plemiennym szamanem itp, zanim w roku 650 nie dociera do zamku nieśmiertelnego Gwiezdnego Wędrowca. Przed tym tuła się niczym mityczny Conan z barbarzyńcami i piratami aż w końcu odnajduje twierdzę nieśmiertelnego Starca z Gór i w niej osiada wraz z mitycznym czarnoksiężnikiem uznawanym za sojusznika Gwiezdnego Podróżnika i Dyrygenta. Akcja książki dzieje się jednocześnie kilkaset lat naprzód, w cytadeli Władców Burz i ich siostry Nepanthe. Czarodziej Varthlokkur dowiaduje się od sił Losów i Lornów że kilkaset lat naprzód w strumieniu czasu czeka na niego Nepanthe.
Do podbitego Iwa Skołowda następną wiosną, w 995 roku dociera korpulentny człowiek o imieniu Saltimbanco znany szerzej jako Szyderca. Udający szalonego filozofa, nauczyciela, szalonego kapłana a przy okazji szpieg i agent pracujący dla Bin Yousufa. Rozpoczyna tam swoje przemowy wygłaszane ze skrzyni na owoce i szybko, tak jak w miastach które odwiedzał poprzednio także i w stolicy dostaje etykietkę niegroźnego szaleńca i staje się ulubieńcem tłumów. Zainteresowana Nepanthe zaprasza go na rozmowę do zamku i odkrywa że bawi ja jego towarzystwo i rozmowy z ty inteligentnym i pełnym poczucia humoru człowiekiem, zostaje jego protektorką. Sam Szyderca jest także pod wielkim wrażeniem piękności Nepanthe. Miasto zostaje wkrótce zaatakowane przez bandy dzikich górali, z opisu przewodzi im Varthlokkur, mag znany z legend i sprzed setek lat, ze starych pieśni o upadku i czarodziejach z Ilakzaru Varthlokkur. Nieprzygotowani na tak szybki atak i takiego przeciwnika, bracia burzy tracą miasto i wraz z siostrą Nephante i Szydercą wycofują się do twierdzy Ravenkrak, które zostaje wkrótce także oblężone. Po oblężeniu i spowodowanego zdradą upadku Ravenkrak drużyna się rozpada, a właściwie rozpadają się obie drużyny. Po upadku twierdzy Nephante zostaje porwana przez maga, a jej bracia jednoczą się z Szydercą by ja odzyskać.
Druga cześć powieści, ta po upadku Ravenkrak, wydaje mi się być jeszcze lepszą niż pierwsza. Fabuła zaczyna się rozjaśniać, opada wiele masek, odnajdują się zagubieni członkowie rodzin, swojego ojca znajduje Szyderca i obydwoje są tym zszokowani. Ujawniają się też spiski i knowania Książat z Imperium Shinsan. Pierwszy powieściowy przełom następuje w Ravenkrak, gdzie po upadku twierdzy formuje się drużyna i rusza za Varthlukkorem. Poznajemy dwóch następnych czarodziei ii przesympatycznego karła. Zaczyna być jakoś tak sympatycznie, wręcz momentami hobbicko. Drugi przełom czeka na nas w twierdzy Fangorn poczynając od momentu gdy dociera do niej Szyderca. Ależ tam się dzieje. Okazje się że Szyderca jest zagubionym dzieckiem… a nie powiem kogo, doczytajcie sami. Pojawiają się także książęta Imperium Grozy, którzy zeznają że celowo stworzyli silę i moc Varthlokkura tak by kierowany pragnieniem zemsty zniszczył zachodnie imperia. Varthlokkur łapie ich w pułapkę mszcząc się za ich knowania, i jakby tego nie było dość końcu pojawia się sam Gwiezdny Jeździec czyli układający ta partię szachów Dyrygent.
Jest tu dużo twardej militarnej prozy i atmosfery którą tak pokochało miliony czytelników w następnym cyklu autora, w Czarnej Kompani. Duża część powieści toczy się w wojskowych obozach i twierdzach podczas wojskowych narad i snucia planów następnych wypraw. Są tu agenci pracujący dla wszystkich stron konfliktu na raz i służby obsadzające także wszystkie strony toczącego się konfliktu, by w wygrać w każdym możliwym do przewidzenia scenariuszu. Bardzo nowoczesne rozwiązania w tej warstwie powieści wydaja mi się być pochodna kariery wojskowej pisarza. Na szczęście w mrocznej i ciężkiej powieści występują także elementy lżejsze, wręcz komediowe, rozświetlające ją nieco i wprowadzające trochę oddechu. Nie da się bez uśmiechu czytać tego co wygaduje Szyderca, a jeszcze lepszy w tym jest asystent czarodzieja Visigodreda karzeł Marco – namiętny podrywacz i wieczny malkontent, który pomaga drużynie po upadku Ravenkrak chronić Szyderce w jego wędrówce do twierdzy Fangorn. Scena gdy do rozmowy z nim przez czarodziejską kulę garnie się na raz kilka jego dziewczyn, też wywołuję pełen skrywanych kompleksów uśmiech.
Brzmi to wszystko straszliwie chaotycznie i takie jest w istocie. Imperia, polityka, miłość, nienawiść, wojny, rozruchy, spiski, przewroty, wtrącające się w bieg wydarzeń Losy i Norny, dodające wydarzeniom elementy przypadkowości i chaosu, a nad tym wszystkim stojący i obserwujący to przedstawienie Gwiezdny Jeździec – Dyrygent, nieludzka siła bawiąca się ziemskimi pionkami. Ta ostatnia postać mnie szczerze zaintrygowała i z tym większą ciekawością zabrałem się za tom drugi – Październikowe Dziecko.
W wydanym w 1980 drugim tomie cyklu akcja przenosi się na południe do Kavelinu. O wartości tego królestwa decyduje fakt ze jest ostatnim etapem karawan przybywających ze wschodu. Rozpoczyna się od filmowej sceny gdy skrzydlaty stwór ląduje w oknie zamku Krief i przekrada się z magicznym artefaktem do komnat młodej księżniczki. Dziewięć miesięcy później rodzi się tytułowe… październikowe dziecko. Skrzydlaty człowiek z karłem o imieniu Burla w nocy podlatuje do baszty, tym razem by porwać dziecko i zanieść je do swego pana. Na miejsce porwanego podkładają inne dziecko a król i zamek by ocalić sukcesję udaje że nic się nie stało.
Część akcji dzieje się w tych samych latach w których toczy się tom pierwszy, a obserwujemy wydarzenia w innych krainach np. intrygi Shinsan wywołania wojny miedzy dwoma największymi krajami imperium – teokracją El Murida i Itaskią. W tym celu przekonują czarnoksiężnika z Kavelinu do współpracy obiecując mu koronę zachodu po zmianie władzy i podbiciu go przez Shinsan. W środku tej tej intrygi obu braci władców Shinsan spotyka zagłada z rak Varthlokkura w twierdzy Fangorn, co opisane jest pod koniec pierwszego tomu powieści. Niszczyciel Imperium, jaki tytuł nadali mu magowie, znów włączył się w sprawy świata i od razu przewrócił misterny plan utkany przez Shinsan na Południu. Po śmierci władców Wschodu maga Captala, odpowiedzialnego za porwanie październikowego dziecka, odwiedza Mgła, córka Yo Hsi, która proponuje renegocjowanie umowy jaką miał z jej ojcem.
Po śmierci starego króla, by nie dopuścić do wojny między dwoma krajami królowa prosi o pomoc Haurona a ten po uzgodnieniach z Ministerstwem Wojny Itaskii formuje oddziały mające pomóc królowej i powstrzymać wojnę. W tym czasie posiadłości Elany i Bragiego atakują jeźdźcy z dalekiego południa. Znani nam bohaterowie części pierwszej – Bragi Ragnarson, Szyderca, Żelazny Kieł, Elena, Nephante i Marco wracają po paru latach odpoczynku w kupionych za skarb Ilkazaru majątkach do militarnej gry i wyruszają na południe powstrzymać grożącą Zachodowi wojnę. Bragi i Szyderca zostają po drodze złapani przez siły Shinsan. Jest to przyznaję mój ulubiony fragment drugiego tomu, dziejący się w zapomnianych pełnych pajęczyn świątyniach, niczym z prozy Howarda, pełnych mroku, pajęczyn, straszliwych stworów i złowrogich bóstw, i jednemu właśnie z zapomnianych bóstw mroku nasi bohaterowie mają być złożeni w ofierze… Szyderca zostaje uwieziony, potem zabrany przez wodza rebelianckiej armii, ma okazję zlikwidować z bojowej procy wrogiego czarnoksiężnika, przechylając zwycięstwo na szalę Bragiego Ragnarsona. Przed rozstrzygająca bitą ściągają na nią wszelkie siły Zachodu oraz Imperium Shinsan, a także przybyły z twierdzy Fangorn czarodziej Varthlokkur, który, uwaga… przy swoim namiocie wywiesza poszarpaną wiekową flagę Imperium Ilkazaru!!! Jak się to rozstrzygnie trzeba przeczytać samemu!
Jest tu jeszcze więcej knowań, spisków i dyplomacji, intryg i pochodów wojsk co w części pierwszej i właściwie mógłby to być, z uwagi na to że główną postacią wokół której dzieje się tu akcja jest najemnik Bragi Ragnarson, mógłby to być także tom cyklu bardziej znanego jako militarne fantasy – sławnej Czarnej Kompani. Jest też ten tom pełen oddechu, ma więcej humoru i przestrzeni. Posługując się kategoriami opisu z cRPG jest tu mniej twierdz a więcej swobodnych wędrówek po otwartych krainach, górach, lasach i pustyniach. Zaryzykował bym stwierdzenie, że Październikowe Dziecko jest zaczątkiem idei Czarnej Kompani, jest tak pełne przemarszów wojsk, zasadzek, ataków, unikania i kluczenia, wojny partyzanckiej, wycofywania się i ukrywania. Jest tu już oddział zwany Białą Kompanią! Ten tom, wydany 34 lata temu jest też inspiracją dla takich pisarzy fantasy jak Steven Erikson, którego powieści idą tropem utartym właśnie przez Glena Cooka w Październikowym Dziecku.
Tom III Imperium Grozy przenosi nas daleko na Wschód i to tym razem tak na dłużej niż migawki w dwóch poprzednich tomach. Odwiedzaliśmy akcją na chwilę Shinsan, obserwowaliśmy dziejące się tam wydarzenia ale za chwilę akcja przenosiła się do Ilkazaru do ziem zachodnich. Obserwujemy eksperymenty nad stworzeniem doskonałego niepokonanego żołnierza, eksperymentuje nad tym sam przyszły władca Shinsan – Lu Li Hsi, który obserwowany przez dwóch Tervola, czyli Generałów Czarowników w maskach ponosi znów porażkę, gdy okazuje się że poddane magii dziecko jest po urodzeni kalekie, tak jak we wszystkich poprzednich próbach. Matkę oddaje demonom a dziecko, swoje dodajmy, każe zabić. Porywa je córka położnika i z nim ucieka… Po kilkunastu latach jakie minęły od tego eksperymentu, spiskujący przeciwko książętom Generałowie Tervola postanawiają znaleźć dziewczynę i odebrać jej to kalekie dziecko by posłużyć się nim w walce o władze. Tervola orientują się się także że sami stali się narzędziem w rekach kogoś znajdującego się jeszcze ponad nimi i władcami Shinsan, władzy ukrywającej się za fasadą władzy widocznej., która wykorzystuje potęgę Shinsan dla realizacji swoich własnych celów – wywołania niszczącej świat wojny między zachodnimi państwami powstałymi po upadku Imperium Ilkazaru a wschodnim imperium Shinsan. Odkrywają ze Shinsan rządzi także… Gwiezdny Jeździec.
Akcja przenosi się znów do Kavelinu. Jest 6 lat po wydarzeniach opisanych w Październikowym Dziecku. Szyderca i Nephant zostają zaproszeni na obchody zwycięstwa. Szydercy przez te 6 lat przybyło trochę siwizny, urósł mu brzuch, urodził im się także syn. Przybywa też Turran z odbudowanego Ravenkraku, jego brat Valther, Haaken Czarny Kieł. Są także na sali ambasadorowie i goście z teokracji El Murida Habibullah, który poznaje że to Szyderca przed laty porwał córkę El Murida. W tomie z tą groźba będzie musiał zmierzyć się świat. Cierpiący na biedę Szyderca, wątek który mi się zdecydawanie nie spodobał i zazgrzytał mi niemiło, wysłany zostaje za 5 podwójnych Nobli do Haurona bin Yousufa, z misją potencjalnie samobójcza na przeszpiegi, przynieść wiadomości o jego planach. Zostaje porwany, przez rok trzymany w nieznanym miejscu, torturowany aż trafia do Shinsan. Jak się to wszystko kończy trzeba przeczytać samemu, nie mam serca zdradzać książkowych tajemnic i psuć zabawę z samodzielnego czytania. Powiem tylko, że Znów miesza się w losy ludzi i samego Szydercy zarówno Varthlokkur jak i sam Gwiezdny Jeździec. Najbardziej zaskakującym wątkiem był dla mnie wątek potwora urodzonego po latach przez królową, jakim cudem, ale co z dzieckiem które wtedy urodziła? Tutaj Varthlokkur tłumaczy Bragiemu te zawiłości czasu ale ani Bragi ani czytelnik z tego chyba wiele nie pojmuje. Ja przynajmniej mam wciąż wątpliwości co do tej zabawy czasem. Tom trzeci jest najsmutniejszy i najbardziej refleksyjny że wszystkich, pozostając w twardych realiach militarnego fantasy oczywiście, bohaterowie przezywają wiele osobistych strat, także moja ulubiona postać Szyderca przeżywa w niej ciężkie pełne tortur chwile. Poprawia się ta atmosfera w drugiej częsci tego tomu, militarnej i pełnej bitw, aż z matką wszelkich bitw włącznie, gdzie stają do walki siły Shinsan z armiami Bragiego Ragnasrsona i krajów zachodu, w czym udział biorą także Vartlokkur i reszta czarnoksiężników. Druga cześć tego tomu jest wręcz epicka, nie wiem jakim cudem na podstawie tej powieści nie powstał jeszcze film fantasy. To przecież są gotowe sceny na filmowe arcydzieło, które czekają od dobrych trzydziestu lat na sfilmowanie.
Recenzja i analiza obejmują cały tom Okrutny Wiatr od razu, a więc trzy pierwsze tomy powieści: „Cień wszystkich Nocy”, „Pażdziernikowe Dziecko” i Zbiera się Ciemność Wszelaka” więc jest nieco chaotyczna. Jednocześnie jak sam autor w wywiadach twierdzi jest to rdzeń Imperium Grozy, dwa następne tomy którymi się zajmiemy to prequele, zajmujące się wydarzeniami wcześniejszymi, a akcje do przodu popychają dopiero tomy następne po niuch. Skończyłem czytać trzeci tom z jedną myślą – to jest wzorzec z Severes i kamień probierczy dorosłego militarnego fantasy. Powieść kanoniczna, tak jak Hobbit i Władca Pierścieni obok którego nie waham się tego cyklu postawić, zauważając oczywiście różnice subgatunkowe, to jest kanon i biblia ale twardego militarnego fantasy, nie fantasy jakie można czytać dzieciom do poduszki. Razem z dużo nowszą wspomnianą wyżej Malazańską Księgą Poległych’ Stevena Eriksona i Opowieściami z Mekhańskiego Pogranicza Roberta Wegnera najlepsze twarde dorosłe fantasy jakie można przeczytać. Czyta się prozę Glena Cooka z zachwytem, podziwem, ciekawością, zdziwieniem szerokością i rozmachem wizji pisarza, a w paru emocjonujących momentach i z ciarkami na plecach. Ta książki kończą w tym roku ponad trzydzieści lat od chwili wydania, a są tak porywające i pełna energii jak w latach 80″ gdy powstawały. Całość trzeba koniecznie przeczytać, nie tylko będąc miłośnikiem twardego żołnierskiego fantasy, ale także po prostu lubiąc dobrą literaturę.
Ocena: 10/10 i rekomendacja serwisu przeczytane.org
Akr.
Recenzja książki:
Autor: Glen Cook
tytuł: Okrutny Wiatry (zbiorcze wydanie III pierwszych tomów Imperium Grozy)
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: Wrzesień 2012
ISBN: 978-83-7510-838-5
Wymiary: 150 x 225 mm
Liczba stron: 856
Oprawa: Miękka.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.