Napisany w .. Wędrowiec Fritza Leibera ukazał się w Polsce nakładem Wyd. Czytelnik w 1980 roku… a potem na dekady znikł z księgarnianych półek i świata czytelników twardej fantastyki naukowej, stając się książką legendarną, ale z powodu braku jej obecności w księgarniach – jednoczęsnie nieznaną i nieczytaną przez następne pokolenia sceny SF. Po części zostało tak do dziś – książka wciąż jest do kupienia raczej w tym starym wizualnie potworkowatym wydaniu, nowe wydanie Solaris miało bowiem śladowy nakład i stało się szybko bibliofilskim rarytasem. Mimo solarisowego wznowienia, sytuacja jest paranoidalna, wciąż do kupienia jest stare wydanie z 1980 roku, przypominające jakością podziemne wydania powielaczowe z wczesnych lat 80″, bibuły i podziemnych wydań orwellowskiego 1984 i Folwarku Zwierzęcego, które to z uwagi na rzeczywistość naokoło, chyba znów trafią niedługo na indeks i będą do czytania własnie w takich podziemnych wydaniach ;-)
Wydany po raz pierwszy w 1964 roku ‚Wędrowiec’ otoczony jest dziś, wśród hardcore’owych czytelników i pasjonatów literatury, szeroko pojętej fantastyki podobnie jak ‚Ciemności… przybywaj’ swoista legenda i kultem. Nie jest to też niespodziewane czy zaskakujące, książka podobnie jak powieści Lema choćby broni się także dziś doskonale, szokując odwagą i rozmachem wizji. Autor to zresztą jedna z najgenialniejszych postaci na firmamencie twardej fantastyki naukowej, zresztą nie tylko SF, bo urodzony w 1910 roku Fritz Leiber to pisarz wszechstronny, nomen omen także współpracownik i znajomy H.P. Lovecrafta (tak, tego H.P. Lovecrafta!), który ma w swoim dorobku także solidne teksty fantasy jak i klasyczną powieść grozy. Pisarz w Polsce wciąż czeka na odkrycie, wiele z powieści i zbiorów opowiadań Leiber’a po dziś dzień nie została wydana na naszym rynku , część z nich dostępna była w w latach 80″ na scenie SF jako rozprowadzane poza oficjalnym obiegiem wśród członków fandomu tzw. wydania klubowe. Ale od początku…
Nad ziemią pojawia się gigantyczny statek-planeta… Gigantyczny statek Obcych, wielkości podróżującej planety, która nomen omen jest powoduje rozpadnięcie się ziemskiego Księżyca, ale to niestety nie koniec…. Jego pojawienie się wywołuje na ziemi gigantyczne katastrofy naturalne.
Pierwszy kontakt z obcymi przynosi ludziom szok… wszystkim poza egiptologami pamiętającymi o starożytnej kociej bogini Bast. Wyjaśnia się także czemu w starożytnym Egipcie czczono koty :-) Jest tu pod powierzchnią nawiązanie do starożytnych bogów, którzy już odwiedzali Ziemię i modnej dziś teorii Ancient Aliens urządzonej z ironią i czarnym humorem – Rasa inteligentnych kotowatych Obcych… bierze za istoty inteligentne na naszej planecie… ziemskie koty a nas, uważających się za panów stworzenia a ludzi za ich maskotki i istoty im usługujące ;-) Co za wspaniały pomysł:-) Nawiasem mówiąc pomysł o starożytnych rogach i ich łączności z obcymi, pojawia się także u Stanisława Lema i to bardzo wcześnie, już w powieści Astronauci, gdzie do odcyfrowania znalezionego dysku zabierają się specjaliści od… starożytnych martwych języków, sumeryjskiego itp:D Co Lem warto to zauważyć rzucił mimochodem ten pomysł sporo lat o ile nie dekad przed Danikenem, który pomysł spopularyzował.
Tytułowy Wędrowiec okazuje się być jednak zamieszkaną przez setki gatunków Arką, która przemierza przez kosmos uciekając przed równającym wszystko, totalitarnym, odbierającym prawo do wolnego życia Kosmicznym Rządem, który jak mówią kotowaci Obcy tak o wszystkich i wszystko dba, o bezpieczeństwo i tak zwalcza terroryzm, że kończy się w pełnym ubezwłasnowolnieniu, żyjąc w pełnej inwigilacji, w siatce zakazów i nakazów, pod pełną kontrolą. Jakże aktualna staje się ksiązka! Przybyły nad ziemię to statek-planeta to statek uciekinierów, członków wielu ras, którzy nie godzą się na życie w totalitarnej rzeczywistości, wybierając ucieczkę i stając się ściganymi wyrzutkami, za którymi opiekuńczy rząd urządza pościg.
‚Wędrowiec’ nie jest książka łatwa w czytaniu. Jest skoncentrowana jak smoła, gęsta i esencjonalna proza, pełna naukowych, fizycznych i astronomicznych wywodów i pomysłów. Gdybym miał ja porównać z naszymi gwiazdami to tylko z prozą Stanisława Lema, a konkretnie z jego wczesnymi powieściami jak Eden Astronauci, Głosu Pana czy Niezwyciężonego. Tutaj w szokującej rozmachem tej wizji wędrujących planet oraz przedstawieniu dynamiki społecznej oraz katastrofy, zarówno dziejącej się w warstwie fizycznej, ale też warstwie społecznej, prześledzenie mechanizmu rozbicia społecznego, rozruchów, rabunków i zamieszek w obliczu gigantycznej katastrofy, pojawienia się najpierw zagrażającego i tajemniczego przed pierwszym kontaktem statku Obcych a potem trzęsień ziemi, huraganów, powodzi. W zarysowanej wizji neototalitarnej władzy, kontrolującej każdy najmniejszy cal życia swoich poddanych… więźniów.. bo nie napisze obywateli, przed którą uciekają stworzenia na Wędrowcu, teorię że do tego będzie prowadził rozwój technologii i społeczeństwa widzę największa wartość powieści. Fritz Leiber, zaobserwował i zanalizował trendy społeczne i technologicznie doskonale i ze smutkiem trzeba przyznać, wygląda na to że pisarska wizja, podobnie jak ta z ‚Limes Inferior’ Zajdla, spełni się szybciej niż ich autorzy przewidywali.
Słabszą nieco strona książki są interakcje międzyludzkie, płaskie i niezbyt przekonujące. Jest to nagminny problem twardej fantastyki, gdzie od losów bohaterów ważniejsza jest wizja czy technologiczny i społeczny pomysł. Żadną z postaci powieści się specjalnie nie przejąłem, są one nieco płaskie i pozbawione emocji, jakiegokolwiek wypełnienia poza konturem i cuż, służą w końcu zarysowaniu szerszych zjawisk, w skali makro, ich losy w skali pojedynczych jednostek wypadają na tle całości książki i przybycia Wędrowca i gigantycznej katastrofy na Ziemi i milionów ofiar, po prostu blado. To jak można połączyć literaturę piękną i dbałość o stronę emocjonalną i literacką powieści pokaże dopiero Hyperion’ Dana Simmonsa, rewolucjonizując i wywracając do góry nogami pisanie i postrzeganie fantastyki naukowe.
Powieść jest, z uwagi na społeczne i technologiczne trendy naokoło nas, może nawet bardziej aktualna w obliczu wszechobecnego neototalitaryzmu, krępującą wszelkie osobiste wolności, niż w momencie jej wydania w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. Dziwie się, że nie doczekała się ekranizacji, choć w wielu filmach znajdziemy jej ślady (w ‚Oblivion’ choćby). Sama książka to gotowy materiał na wielkie filmowe dzieło SF. Czytając ją wyobrażałem sobie, miałem przed oczami sceny jak mogłyby one wyglądać na wielkim ekranie.
Książka duzo lepiej zniosła wiek niż choćby ‚Pierścień Larry’ Nivena, nie mówiąc o całej masie powieści z lat 60″ XX wieku , które czyta się dziś z uśmiechem dziwiąc się ich dziecięcej wręcz naiwności. Wędrowiec jest pod tym względem zupełnie inny, mroczny, pesymistyczny i wciąż a kto wie czy nie bardziej jeszcze niż w latach sześćdziesiątych aktualny. Nie jest to wielkim zaskoczeniem bo dużo wcześniejsza powieść Leibera – Ciemności Przybywaj napisana w 1944 roku czyta się bez wrażenia obcowania z archiwaliami hard SF a z solidna postapokaliptyczna prozą z epoki powiedźmy Mad Max’a… Obie te książki są materiałem na fenomenalne filmy i pozostają na szczycie moich prywatnych listy życzęń, powieści, które bym chciał zobaczyć porządnie sfilmowane, także obok ‚Edenu’ czy Niezwyciężonego’ choćby. W obliczu wzięcia się za inne dzieło hardSF – Wieczną wojnę przez filmówców, szansa wciąż jest.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.