Nie byłyby to udany rok gdybym jak co roku nie obejrzał trylogii Aliens, co kilka miesięcy wcześniej, w ramach zimowego maratonu przypominania sobie ulubionych filmów z lat 80″ i 90″ z przyjemnością zrobiłem, ale także nie wrócił do jej wersji literackiej. Było to w tym roku tym bardziej przyjemne, że upłynęły mi ostatnie miesiące pod znakiem przedzierania się przez grube, ciężkie i rozległe światy fantasy… Po kilku wciągniętych na raz powieściach tego gatunku poczułem przesyt, miałem zdecydowanie dość smoków, pustyń i magów… Szukajac nerwowo na pólkach co mogłoby mnie wyprowadzić z tego stanu przepalenia czytelniczego, moje oczy natrafiły, na dolnej i niskiej polce na schowaną z uwagi, co tu ukrywać, na dość mizerny poziom literacki tetralogię Aliens… No proszę, może to nie arcydzieło, ale tego mi właśnie trzeba, uznałem. Zimno, kosmos, rozrzucone w jego przestrzeniach ludzkie kolonie, Ripley i jej walka z wrednymi obcymi. Zero magów, potyczek na fireball’e, karawan i bezkresnych pustyń. O tak!
Mimo, jak już wspomniałem, mizernego obiektywnie poziomu tej książki, powstałej przecież na podstawie scenariusza filmowego, moja ocena tej wydanej w 1992 roku powieści nie jest w najmniejszym stopniu obiektywna. Czuje do niej bowiem wciąż niebywały sentyment, jak do wszystkich wydań z lat 89-1993/94, tych wczesnych szaleństw, stosu kolorowych okładek na stolikach i stoiskach, całego tego czytelniczego i filmowego szaleństwa fanów szeroko pojętej fantastyki gdy otworzyło się zamknięte wcześniej, a może bardziej przymknięte ‚okno’ i na rynek wsypały się gigantyczne stosy książek, gorszych i lepszych, czasem fatalnych, ale do nich wszystkich mam po dziś dzień wielki sentyment. Nawet tak wielki że ignoruję nowe wydania a szukam po antykwariatach i stoiskach właśnie tych starych często kiczowatych okładek, wydań które wtedy czytałem. Ta fala pulpowej często literatury pozwoliła mi odkryć takie cuda jak przygody KANE’a Karla E Wagnera, i wiele wiele innych rodzynków, mam więc do niej dziś szacunek i wielki sentyment…
Trzecia część przygód Ripley długo była przeze mnie niedoceniania, to mało powiedziane, nielubiana nawet. Pod koniec lat 80″, będąc dumnym posiadaczem megnetowidu Sharp na zmianę katowałem dwie kasety VHS – cześć pierwszą która ceniłem za atmosferę i tajemniczość, która lubiłem smakować powoli niczym dobry koniak, oraz cześć druga, nakręcona przez przeżywajacego wtedy chyba swoje topowe lata Camerona, z genialna obsadą m in Biehnem i Paxtonem, nieskrepowane szaleństwo w stylu lat 80, z toną nieskrępowanej radosnej rozwałki. Do dziś zresztą dla mnie prywatnie top topów kina akcji SF i niedościgniony wzorzec. Także w wersji książkowej długo katowałem na zmianę te dwie czśsci. Gdy pojawiła się część trzecia odrzuciłem ją zniesmaczony wolno rozwijającą się akcją i dziwaczną, jakl wtedy uznałem, atmosferą. Nie spodobał mi się oczywiście także pesymistyczny i dobijający koniec.
Trzeba było czasu i kilkunastu obejrzeń filmu Finchera i kilku spotkań z wersją książkową by docenić i wczuć się w Robinsonowską atmosferę grupki więźniów zostawionej w bezmiarze przestrzeni na byłej, bo zamkniętej kopalni Fiorina… Klaustrofobiczna ciemna atmosfera bardziej uderza w filmie Finchera, doskonale dobranym reżyserze Seven, w którego wykonaniu trzecia część Obcego potrafi przerazić swoją mroczną klaustrofobiczna atmosferą. Mi podoba sie w niej cos jeszcze, industrializm w jakim toczy si akcja trzeciej części Obcego… Szyby, huta, piece gurnicze, tunele… te ciemne ciasne lokacje do dziś mnie przerażają za każdym powrotem do AliensIII a przy okazji pozwalają odpocząc od piasków i pustyń fantasowych krain :D
Od Czasu nakręcenia filmu, a raczej filmów, uniwersum obcego obrosło nie tylko komiksy i powieści, ale także gry komputerów, zresztą już od czasów 16 bitowych, czasów Alien Breeda/Team 17 na Amigę 500 i chodzonej , z widokiem z boku strzelanki Aliens, wydanej na 16 bitowce. W latach 90 gdy na PC dotarły dopalacze szaleństwo doomopodobnych gier 3d nie ominęło także uniwersum Aliens, poczawszy od produkcji na 3dfx Voodoo i Pentium MMX 233 :)
Obcy Trzy to ostatnia cześć Obcego napisana przez Alana Deana Fostera, następny – Obcy Przebudzenei to zupełnie nowy autor jak i podejscie do tematu. . Powieśc niej est zadnawielka literaturą, ale pod tym względem moje oczekiwania zaspakaja w sposob podstawowy.. Wciąż czekam na porządne albumowe wydanie książki, w dużym formacie, na dobrym kredowym papierze i ze zdjęciami z filmu :-)
Akira/PLS.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.