Po czytanym pierwszy raz na wiosnę i latem drugi raz Dworcu Perdido, który mnie zachwycił po paru tygodniach dla odsapnięcia i przemyślenia go we wrześniu sięgnąłem po tom drugi czy tez następna powieść dziejąca się w Universum stworzonym przez pisarza na potrzeby Dworca – wydaną w oryginale w 2002 roku powieść z roku o tytule Bliznę. Powieść wyszła już po przyjętej z zachwytem Dworcu Perdido, w roku 2003 została nominowana do Nagrody Hugo i Nagrody Arthura Clarka. Na naszym rynku książka pojawiła się chwilę później i także przeszła przebojem przez serca czytelników, zyskując spory duży rozgłos. Blizna, tak jak wydany wcześniej Dworzec… jest wielką bogatą ucztą i prawdziwym świętem dla wielbiciela dobrej literatury. Celowo pisze nie dobrego fantastyki czy fantasy, a dobrej literatury, bo proza China Mievilla wymyka się takim zaszufladkowaniom. Jest to bardzo dobra, soczysta proza. Mocna, czasami bardzo mocna, pełna rozmachu i niespodziewanych, zaskakujących zwrotów akcji. Blizna, pełna przepychu mórz i oceanów, wielkości Armady, badań naukowych i planów przy pierwszym czytaniu poraża wyobraźnią, bogactwem a wręcz przepychem wizji autora.
Bo też i tak jak tom pierwszy powieśc jest to niesamowitym wybuchem i erupcją fantazji i wyobraźni – rasy ludzie kaktusy, ludzie ptaki, thanati, prze-tworzeni, wampiry, diabły, ambasadorzy piekła, religie, dziwne zwyczaje, konflikty ale i rozwijające się wśród bohaterów miłości. Wszystko to sprawiło że konczyłem czytać zarówno Dworzec Perdido jak i Bliznę w stanie autentycznego zachwytu jakiego nie przezywałem przy nowej, wcześniej mi nieznanej książce od lat, zachwytu porównywalnego momentami do czytania ‚Mistrza i Małgorzaty’ czy poznawania przed laty kolejnych rozdziałów ‚Hobbita’ we wspaniałym tłumaczeniu Marii Skibniewskiej. Obie powieści China Mieville’a dały mi tak gigantyczną jak wspomniane wyżej powieści satysfakcję z doskonałej lektury.
Akcja powieści przenosi nas w głąb świata Bas-Lag w którym leży stolica Nowe Crobuzon, w której to metropolii toczyła się pierwsza powieść trylogii. W ‚Bliźnie’ akcja wychodzi z miasta i przenosi się na szerokie morza i oceany, wyspy i podmorskie tonie, Książka toczy się wśród przetworzonych i piratów, ale o wydarzeniach z Dworca się jak najbardziej wspomina, a jej zawiązanie i paniczny szybki wyjazd głównej bohaterki powieści wynika z tego co działo się w części pierwszej, a dokładnie z nieudanego eksperymentu Isaaca, uwolnienia Ciem i fali aresztowań jaka z tego wynikła, rozbestwienia się milicji, zamknięcia opozycyjnej podziemnej gazety i tajemniczych zniknięć znajomych Isaaca. Pierwsza bohaterką powieści jaka poznajemy jest lingwistka i tłumaczka Bellis Coldwine, dawna znajoma naukowca Izaaka der Grimnebulina, naukowca od teorii energii kryzysowej który swoim odkryciem a wcześniej jeszcze wypadkiem z Ćmami który sprowadził niemałe zamieszanie na miasto w pierwszej wcześniejszej powieści. Bellis przerażona falą zaginięć i postanawia uciec z Nowego Crobuzon do oddalonej od niego dalekiej kolonii Nova Espireum. Znajduje miejsce na pokładzie statku – Terpsychorii i ucieka na nim wraz z ładunkiem skazańców – prze-tworzonych do dalekiej kolonii, zamierzając wrócić do miasta za kilka lat, po uspokojeniu się sytuacji.
Plany te niweczy atak na okręt którym płyną podróżni, statkówz Armady, mitycznego pirackiego miasta zbudowanego na pokładach tysięcy połączonych ze sobą okrętów, barek, statków i parowców… Miasta może pirackiego, ale wyposażonego w szkoły, biblioteki, administrację i swobodę kształtowania rządów w różnych jego dzielnicach – od monarchii po dyktaturę kupców, dzielnicę zarządzaną przez intelektualistów i naukowców aż po dzielnicę rządzoną przez wampira Brucolaca. Nawet
Bellis Coldwine, zimna, zamknięta w sobie, uwielbiająca kontrolować sytuację bohaterka przyznaję, że w Armadzie nędza tak nie doskwiera jak w jej rodzinnym Crobuzon, nikt nie mieszka na przysłowiowym bruku a prze-tworzeni mają prawa jak wszyscy inni mieszkańcy. Bardzo spodobała mi się ta rozpasana intelektualnie wizja społeczności Armady a jeszcze pomysł miasta piratów polujących na wiedzę, piratów-naukowców z gigantyczna Biblioteką, plądrujących okoliczne miasta w poszukiwaniu starych zapomnianych tajemnych ksiąg, porywających naukowców i przyrodników, których prace ich zainteresowały i planujących wielkie przyrodnicze odkrycia… Palce lizać.
Blizna przynosi kilka fenomenalnych pomysłów i wątków. Armada, miasto złożone z tysięcy połączonych ze sobą okrętów, łapanie mitycznego potwora Awanka, spiski, wykradzione tajemnice Gryindylow, przewroty i próby zawrócenia miasta od krawędzi możliwości – Blizny, wampiry, kobiety-komary i przeróżne inne monstra którymi hojną ręką w drugim tomie autor nas obdarzył. Pojawiają się goście z innego miejsca, Widmowcy, a raczej opowieści o nich, Widomowcy którzy lądując w świecie Bas-lag spowodowali katastrofę tzw. pękniętą ziemię. Wszystko to podobało mi się niezmiernie. W tej niezwykle udanych powieści zabrakło mi nieco sympatyczniejszych bohaterów, postaci które można polubić. Bellis Coldwine to jedna wielka psychoanalityczna tragedia, jeszcze większa już psychiatryczna tragedia to Kochankowie, bardzo dziwny jest także przybysz z krainy thanati – Uther Doul. Jedna z ciekawszych, ale też niekoniecznie najsympatyczniejszych postaci jest także Silas Fennec, podróżnik, szpieg i agent parlamentu, który w swoich wędrówkach i wyprawach otarł się nawet o mityczna krainę Cromlech. Z tego wszystkiego najbardziej podobała mi się postać rozsądnego prze-tworzonego inżyniera a jeszcze chyba bardziej, jedynego rozsądnego na całej Armadzie przywódcy – wampira Brucolaca.
stworzone przez autora powieści uniwersum oraz dziejące się w nim powieści- to jedne z najciekawszych zjawisk jakie pojawiły się w literaturze w ostatnich paru dekadach, i to nie tylko literaturze fantastyczno-naukowej, bo obie powieści tą ciasną szufladkę przerastają ale w całej literaturze pięknej w ogóle. Dla fantasy czy szeroko pojętej fantastki jest to trylogia kompletnie ten gatunek przedefiniująca, wyzwalająca go z ram w których tkwił zamknięty innym kanonicznym dziełem – trylogią J.R.R Tolkiena. Jak się okazało możliwe jest także zupełnie inne fantasy, odchodzące od tego wzoru i kanonu, wyzwolone z narzuconych przezeń ram i ograniczeń, a jednocześnie poetyckie jak i bez żadnej kozery stanowiące podobnie doskonała literaturę.
Powieść fascynująca, wielka, momentami nawet przerażająca, zadająca wiele ważnych pytań, doskonale napisana, a w wymowie głęboko humanistyczna i zostająca na długo w pamięci. Ocena inna być tu więc nie może; 10/10.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.