Wczesna, pierwsza powieść z 1960 roku młodziutkeigo autora doskonałym przekładzie Zofii Chądzyńskiej i doskonałym wydaniu Muzy z serii BB z roku 1997. Książka jest wg mnie mocno niedoceniana, nie cieszyła się sława na jaką zasługuje z powodu podjętego tematu i alegorii jakie w niej znajdziemy, a została szybko przyćmiona przez dużo bardziej efektowną i głośną Grą w Klasy. W efekcie powieść znana jest dziś tylko najzagorzalszym wielbicielom geniuszu Julio Cortazara, co wydaje mi się gigantycznym zaniedbaniem.
Powieść podobała mi się teraz bardziej, z powodu przesłania socjologicznego i politycznego, ale też z uwagi na paranoiczną i deliryczną ciężką atmosferę niż w latach 90″ gdy ją czytałem po raz pierwszy. ale teraz, czytając ją teraz na świeżo po nastu latach, odbieram ją dużo bardziej uniwersalnie, jako symboliczną powieść o naszej coraz bardziej dziwnej i nierealnej rzeczywistości – jako zawoalowana opowieść o społeczeństwie XX wieku, które jest więźniem swoich kapitanów i mniej więcej jest w takiej sytuacji jak właśnie pasażerowie statku, którzy w panice usiłują się dowiedzieć czegoś na temat swoich przyszłych losów, a jedyne co otrzymują to propagandowy bełkot, groźby, zmyślenia i kłamstwa… Pada nawet, jakże modna dziś opowieść o wybuchu epidemii a nawet o jego porwaniu i terrorystach, z których to powodu prawa pasażerów zostają odebrane a oni sami zamknięci w jednej części statku linii Magenta Star :D Przerażeni pasażerowie snują najprzeróżniejsze domysły gdzie właściwie płyną i jaki jest cel wycieczki… .
W pewnym momencie Wśród zdesperowanych i przerażonych uczestników podróży statkiem pojawia się idea, że statek jest rodzajem ZOO, tylko że to ludzie w nim są podglądani. Idea profetyczna, występująca w powieści już z 1960 roku :-) Coż za piękna alegoria losów XX i XXI w. wiecznych społeczeństw, które skuszone wizjami wsiadły na pokład, a skończyły zamknięte pod pokładem nie wiedząc dokąd płyną, i których rejs zamienił się w koszmar…
Powieść zaczyna się zupełnie niewinnie… Carlos Lopez i dr Restelli, nauczyciel zwany przez uczniów Żółwiem zastanawiają sie w kafejce w Buenos Aires, kto z nimi jeszcze popłynie. Co ciekawe, podróżni dziwią się że nie maja się okretować pojedynczo a organizatorzy ściągnęli ich wcześniej do jednego miejsca i sami, w policyjnej asyście (dla ich bezpieczeństwa oczywiście) zawożą na okręt. Uczestnicy rozbawieni sa tajemniczością wycieczki, żartują i zastanawiają się czemu nakazano im zebrać się w klubie Londyn. Dobry nastrój pryska gdy lokal okrąża kordon policji a sami zostają zapakowani do czarnego autokaru należącego jak się domyślają do wojska i przetransportowani na statek. Samo zaokrętowanie to już wstęp do nadciągającego koszmaru… Wygrani w Loterii, przekonywani jakimi są szczęściarzami, zostają zapakowani do zdezelowanego autokaru i nocą jak stado owiec wyładowani w porcie, a następnie po ciemku i omacku załadowani na nieznany, obdrapany półpasażerski statek… Nieznany jest oczywiście także sam cel wycieczki, zaś pasażerowie uspakajani sa non stop zapewnieniami władzy ze wszystko idzie w jak najlepszym kierunku… ;-)
Wycieczka szybko zamienia sięw koszmar. Zostaja zamknieci w przedziłącj dziobowych a dostępu na rufę pilnują barczyści marnarze mówiacy ieznanym im językiem, hlenderskim? Zamknięci w oddzielonej części statku nie wiedzą nawet gdzie płyna, a po awanturze pojawia sie tlumaczenie o zamknięciu ich z powodu…epidemii w czesci oficerskiej ;)
Po awanturze nieszczęśni wycieczkowicze uzyskują spotkanie z oficerem, który tłumaczy ze to sytuacja nadzywczajna a ich prawa zawieszono z powodu…. szalejącej epidemii na rufie.. skąd my to znamy. Jako cel określona zostaje Japonia, ale nikt tego nie umie powiedzieć z duża pewnością, pewnie natomiast jest że nie można wysyłać żadnych wiadomości i telegramów ani korzystać z radia pokładowego , z powodu jego awarii.
Wycieczka statkiem i zamkniętą nagle grupa podróżnych to także okazja do obserwacji obyczajowych i podejrzenia dynamiki społecznej, przybierania przez uczestników określonych ról. Mamy tu społeczenstwo w miniaturze… profesorów , nauczycieli, właściceli sklepów, firm, ale tez uczniów, proletariat, napakowanych uliczników i wielbicieli sportu. Mamy tu zakochane pary, nudzących się bogaczy, inwalidę na wózku, młode pensjonarki, argentyńskie i właściwie mamy tu całe argentyńskie społeczeństwo w przekroju, z jego dyskusjami, kłótniami, miłostkami i ploteczkami…
Symboliczna opowieść o rzeczywistości politycznej Ameryki Łacińskiej staje się dziś w obliczu aktualnych wydarzeń także w Europie opowiescia uniwersalna, coraz lepiej zrozumiałe jest paniczne pytanie zadawane sobie przez podróżnych „Dokąd my właściowie płyniemy?” Książka będąc arcydziełem dwudziestowiecznej literatury pięknej, dzięki swojej wieloznaczności i symbolizmowi jest jednocześnie ciekawa dla wielbiciela powieści sensacyjnej, fantastyki a nawet horroru (sic!).
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.