Rok po ‚Hyperionie’, już w roku 1990 pojawia się równie znakomita częśc druga nazwana ‚Upadek Hyperiona’. To znaczy pojawia się, ale w oryginale i na rynku angielskojęzycznym, bo polscy czytelnicy i miłośnicy fantastyki dostają tą książkę dopiero kilkanaście lat później. Dla wielu miłośników literatury SF wraz z Hyperionem, jest to najważniejsza powieść całej fantastyki naukowej ostatnich dekad, w 2015 roku jak najbardziej na czasie, nie wiem czy nawet nie bardziej niż momencie napisania. Do tej powieści wciąż próbuję się porównywać następne powieści wychodzące, bez zrozumienia wyjątkowości prozy Dana Simmonsa, stanowiącej połączenie literatury pięknej, literatury filozoficznej, pełnej rozważań o ziemskiej sztuce i religii z pełną rozmachu wizją walki cywilizacji ludzkiej z Intruzami. Jakby tego było mało także ze spiskującą przeciwko niej własną SI/Technocentrum i zetknięciem się z niezwykłą, centralną dla Hyperiona i Upadku Hyperiona powieści postacią Chyżwara i Grobowcami Czasu.
Hyperion jak i jego druga część to niezwykłe, wręcz archetypiczne połączenie filozoficznych, religijnych i artystycznych rozważań z rozważaniami naukowymi, i zatykającą dech w piersiach wizją ludzkiej przyszłości rozsianej po Kosmosie, Obcych i spiskującej przeciwko ludzkości sztucznej inteligencji. Powieści weszły do kanonu i uznane zostały zarówno przez krytyków jak i najpierw zszokowanych a potem zachwyconych czytelników jej creme de la creme. Po dziś dzień nie ma sobie równych. Rok 1990, jeśli chodzi o wydanie premierowe, angielskie, nic po powieści nie widać tego, równie dobrze mogłaby się ona pojawić dziś o byłaby to awangarda fantastyki naukowej a przy okazji doskonale napisana literatura, w której wiele uwagi poświęcono ziemskiej sztuce, poezji i religii. Nie wiem czy kiedykolwiek natrafię na dzieło SF, które będzie tak napisane, lub choć zbliży się do poziomu Hyperiona. Ciąg dalszy przygód szóstki podróżników do Grobowców Czasu napisany jest równie hojnie i pełen zatykających dech w piesiach wizualnych, filmowych, pełnych rozmachu scen co Hyperion a przy okazji opisuje oczami Josepha Severn’a wojnę jaka spada na cywilizację ludzką, wojnę stanowiącą szansę na jej odnowę. Świat Hegemonii w Upadku Hyperiona, podobnie jak w Hyperionie, to gigantyczny rozmach fabularny, filozoficzny, religijny plus ludzka sztuka, kultura i tak dodająca smaku nutka dekadencji. Spotykamy tu restauracje na czubkach gigantycznych drzew, wystawne kolacje pod pięcioma księżycami w wiszących ogrodach dziesiątki metrów nad ziemią, teatry i opery… Przyznać muszę, że podoba mi się wizja przyszłości setki lat naprzód przedstawiona przez Dana Simmonsa. Hegemonia opanowała ponad 200 planet, ale ludzie pozostali jednak ludźmi. Starej Ziemi już nie ma, ale jada się wciąż wystawne kolacje, urządza bale, słucha muzyki klasycznej, chodzi do opery. Sztuka jest szanowana, jako rdzeń bycia człowiekiem. Nie ma może starej Ziemi ale tym bardziej cała ludzka sztuka, literatura, poezja i muzyka stała się największym dobrem. Są w tej wizji świata bramy / teleportery łączące siec planet… ale podróżni staja przed nimi i tak ze staromodną walizeczka. Przed rezydencjami budowanymi na wzór ziemskich willi i pałaców dba się o zielone równiutko przystrzyżone trawniki a na śniadanie jada się jaka na bekonie :-). Kultura, sztuka, muzyka, poezja i literatura i zwyczaje Z utraconej Ziemi stały się najcenniejszym dobrem ludzkości.
Druga część Hyperiona rozpoczyna się na TauCeti2 od rozmowy cybryda Josepha Severna, następnej personifikacji poety Keatsa z CEO Hegemonii Meiną Gladstone. Obserwujemy wielkie przyjęcie, podczas którego dociera na TauCeti2 główna flota Armii-Kosmos, koncentrującą siły przed wyruszeniem w okolice Hyperiona i nawiązaniem walki z Intruzami. Po rozmowie przenosimy sie na Hyperiona i wracamy do bohaterów pierwszego tomu, drużyny i jej Wyprawy: Martin Silenus, Ojca Hoyt, M Weintreuba, Brawne Lamii, pułkownik Kassad, których zostawiliśmy na końcu pierwszej części Hyperiona w baśniowym zgoła zakończeniu – gdy idą jedną linią trzymając się za ręce, szeroką ława do doliny Grobowców Czasu, śpiewając pieśń Dorotki z Czarnoksiężnika w Krainie Oz. Podróżnicy rozbijają obóz w dolinie Grobowców i czekają na Chyżwara rozprawiając o grobowcach nazwanych przez archeologów Sfinks, Nefrytowy Grobowiec, Obelisk i największym o nazwie Kryształowy Monolit. Po nim właśnie, w dolinie, rozbijają obóz by schronić się przed zimnem niesionym z Gór Cugielnych, siedzą przy ognisku i czekają na Chyżwara. Jeden z przywódców Technocentrum, Ummon, ujawnia Keatsowi i Lamii ze spiskujące przeciwko ludzkości A.I. stworzyły już swój Najwyższy Intelekt, a pierwszym jego komunikatem było ‚ISTNIEJE INNY’, po którym Inteligencja Ultymatywna czyli bóg Świata Maszyn zaczyna poszukiwania ludzkiego Najwyższego Bytu zwanego Trójcą. Wojna jest wiec wszędzie, na wszystkich poziomach, od świata fizycznego po duchowy. Ummon zdradza im że mechaniczny potwór – Chyżwar jest awatarem ich Maszynowego Boga, wysłanego przeciw strumieniom czasu by odnaleźć ludzkiego Boga go zniszczyć. Jakby tego było nie dość, do Światów Hegemonii docierają Intruzi i rozpoczyna się prowokowana wyczekiwana przez ludzkość wojna. Prowokowana i wyczekiwana, bo dająca okazję i szansę na uwolnienie się z niewoli Technocentrum czyli kontrolujących ludzkość A.I. Rządzące jawnie i niejawnie AI powodują inercje i zastój w nauce – we wszelkich obszarach ludzkość od kilkuset lat stoi w miejscu. Niedługo potem, wbrew buńczucznym zapewnieniom szefów Armii-Kosmos siły Hegemonii przegrywają bitwę o Hyperiona. Armia/Kosmos traci dwa wielkie niszczyciele, a siły intruzów okazują się dużo większe niż sądzono. Jedną z największych niespodzianek jaka spotyka CEO jest wiadomość i odkrycie gdzie ukrywa się Technocentrum, niespodzianek umożliwiających kompletne zniszczenie spiskującej przeciwko organizmom żywym A.I. i odrodzenie ludzkości.
Jednym z najlepszych literacko fragmentów powieści, pełnym nostalgii i namacalnego wręcz poczucia pustki i osamotnienia, a moim ulubionym z całego „Upadku Hyperiona” jest samotna podróż Konsula ta samą trasa , którą wyprawa dotarła do grobowców czasu, potem przez Miasto Poetów, nad Górami Cugielnymi, do Baszty Chronosa, potem przez Morze Traw, Jest tak nostalgiczna i tak chwytająca za serce że przeczytałem ten fragment kilkukrotnie, ciesząc się jego atmosfera. Powrót trasa którą przebywał z przyjaciółmi, teraz musi pokonać ją sam by dotrzeć do rzeki i z jej nurtem do stolicy KEats spróbowac wezwać swój statek z orbity i pomóc Lamii i Racheli. Połowa powieści to rozbicie wyprawy, śledzimy pojedyncze zmagania jej członków, podobne do rozbicia drużyny we Władcy Pierścieni i jej rozdzielenia jej sił. Konsul jest sam i ranny 130 km od Keats w rejonie śluz Karla, Lamię Brawne zabiera Chyżwar, Pułkownik Kassad wraz z Monetą gołymi rękami atakuje Chyżwara a raczej tysiące Chyżwarów, by uwolnić nabitego ba Drzewo Bólu poetę Martina Silenusa, Tempariusz umiera a Ojciec Hoyt odradza się przez różokrzyż jako ojciec Duree, który wchodzi i niknie w jednym grobowców Czasu. Sol Waintraub oddaje umierająca Rachele w ofierze Chyżwarowi, tak jak słyszał to od 20 lat w snach… W tym samym momencie otwierają się Grobowce Czasu i sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej…
Tak jak Hyperion przykład na to jak literatura Sf może osiągnąć artystyczne wyżyny, wyjść z tzw. getta SF i osiągnąćc poziom literacki którego tzw. mainstreamowi pisarze mogą zazdrościć. Książka doskonale napisana, poukładaną, klasycyzująca spokojną prozą, jest tu wszystko czego potrzebuje doskonała powieść – przepych fabularny, akcja, i wyraźnie nakreślone, pełne emocji postaci a także i może co najważniejsze – poważne pytania i problemy takie jak uzależnienie ludzkości od A.I., wpadnięcie w jej kontrolę i stanie się rasa niewolników, blokowanie rozwoju przez sztuczne inteligencje, rozważania nad rolą ziemskiej sztuki, kultury i religii. Cześć druga zatytułowana Upadek Hyperiona ma niespotykany jak na twardą naukową fantastykę ładunek filozoficzny i emocjonalny a zupełnie już dodatkowo jest to dynamiczna, pełna zwrotów akcji i niespodzianek powieść. Upieram się przy stwierdzeniu że cykl Hyperion to jedne z najlepszych powieści w ogóle, nie patrząc tylko na zamknięty obszar naukowej fantastyki ale na literaturę w ogóle, ostatnich kilku dekad. Hyperion stał się dla literatury science-fiction tym czym dla literatury fantasy jest od dekad ‚Hobbit’ i ‚Władca Pierścieni’ Tolkiena, wzorcem kanonicznym i pozycją do której odwołują się inne, następne powieści. Nie tylko powieścią wyrażająca zasady i ramy gatunku, ale także podobnie jak dzieło Tolkiena pełnym mitu i archetypu dziełem literatury. Żelazny kanon i wzorzec z Sevres pełnej wszelakiego przepychu fantastyki naukowej.
ocena przeczytane.org: 10/10!