Posted on 21 wrzesień 2014 |
Jeden komentarz
Nie ukrywam, że Mastertona lubię. Niezależnie jakie cięgi zbiera od recenzentów poważnych perdiodyków jak i tych w blogosferze, czuje do powieści tego ożenionego z polką anglika wielki sentyment. Przygodę z powieściami Mastertona zacząłem klasycznie, jak większość wielbicieli jego prozy, od cyklu Manitou, wspartego zaraz potem szybkim łakomym wciągnięciem ‚Dżinna’, ‚Demonów Normandii’ i ‚Studni Piekieł’ w wydaniach z przełomu lat 80 i 90. Lubię ten okres twórczości pisarza, gotycki, inspirowany Poe’em i Lovecraftem, przygodowy, trochę też i komediowy, z sympatycznym, lekko nerd’owatym, podobnym do chandlerowskich typów, bohaterem, czytującym Keatsa […]
Czytaj dalej...